Firma wypecjalizowała się w projekcjach wielkoformatowych, mappingu oraz wszystkim, co związane z wyświetlaniem obrazu i wideo. Park maszynowy PRO4MEDIA to największy w Polsce zestaw projektorow Barco. 

Na rynku rentalowym można zauważyć podział na firmy podchodzące do realizacji usług w oparciu o dwie rożne filozofie: kompleksowość, a więc wychodzącą spod jednego dachu całą technikę, lub specjalizację w bardzo wąskim zakresie obejmującą rozwiązania z konkretnej dziedziny. Jednym z rentalowcow, ktorzy zdecydowali się obrać tę drugą drogę, jest warszawska firma PRO4MEDIA.  Wypecjalizowała się w projekcjach wielkoformatowych, mappingu oraz wszystkim, co związane z wyświetlaniem obrazu i wideo. Park maszynowy PRO4MEDIA to największy w Polsce zestaw dwudziestu dwóch projektorow Barco.   Firma to grupa przyjaciół realizująca swoje pasje oraz niezwykle sympatyczne małżeństwo prowadzące rodzinny biznes. Przygoda PRO4MEDIA na polskim rynku rentalowym rozpoczęła się dosyć prozaicznie – dwa projektory nieznanej szerszemu gronu marki, dwa ekrany i magazyn zlokalizowany w jednym z pokoi prywatnego mieszkania. Dzięki niezwykłej pasji związanej z eventami oraz inspiracji największymi realizacjami na świecie oraz modelami funkcjonowania zachodnich firm, już kilka lat później ofertę warszawskiej firmy zasiliły największe na rynku projektory Barco, zmieniając hobby i zainteresowania w znaczącego gracza na polskim rynku rentalowym i eventowym. Pierwszym istotnym zleceniem była realizacja mappingu na Pałacu Myśliwieckim w trakcie zamkniętego pokazu dla domów mediowych. Choć pierwotnie miało to być zaledwie uzupełnienie prezentacji możliwości współczesnej reklamy, odbiło się szerokim echem, udowadniając, że tego rodzaju realizacje mogą z powodzeniem mieć formę zupełnie niezależnej sztuki. Jak przyznają właściciele firmy, imprezą, która zapewniła PRO4MEDIA największy przeskok, było cykliczne wydarzenie pod nazwą Microsoft Technology Summit, odbywające się przez pewien czas w Pałacu Kultury, a w kolejnych latach przeniesione do Centrum Expo XXI. Bardzo skomplikowana zarówno technologicznie, jak i logistycznie impreza była okazją do wprowadzenia nowych metod zarządzania oraz zestawienia dotychczasowych procedur pracy z zupełnie nowymi wyzwaniami wynikającymi z bardzo wysokich wymagań organizatorów, jak również dużą złożonością projektu, obejmującą konieczność obsługi ośmiu różnych sal, oraz całościową produkcją multimediów, oświetlenia i nagłośnienia.Mimo że PRO4MEDIA to firma stosunkowo młoda, może się pochwalić realizacjami niezwykle prestiżowych pokazów mody, kampaniami medialnymi dla marek odzieżowych, reklamami dla branży motoryzacyjnej, współtworzeniem wydarzeń politycznych, historycznych, udziałem w największych wydarzeniach kulturalnych (jak plenerowe widowisko operowe „Czarodziejski Flet” na fasadzie Pałacu w Wilanowie czy realizacja „Solaris” Stanisława Lema na Bregenckim Festiwalu Sztuki w Austrii), a także zaufaniem oraz uczestnictwem w projektach realizowanych przez niezwykle wymagającą branżę IT. Trzeba podkreślić, że warszawska firma to przede wszystkim grupa ludzi nie bojących się wyzwań i realizujących często zupełnie pionierskie projekty, jak mapping 3D na muralu czy na elementach ludowych w trakcie sześćdziesięciopięciolecia zespołu „Mazowsze”.  Chociaż mogłoby się wydawać, że zima jest okresem, w którym rental zapada w sen, to – jak przyznali właściciele PRO4MEDIA – początek roku był jednym z najgorętszych okresów w historii firmy. Udało się nam spotkać z Moniką i Markiem Wasilewskimi, by porozmawiać zarówno o sprzęcie, technologii, jak i początkach marki PRO4MEDIA. Panie i Panowie: prawdopodobnie jedyne w Polsce małżeństwo z dwudziestoma dwoma projektorami Barco!  Monika i Marek Wasilewscy Łukasz Kornafel, MiT: Początki PRO4MEDIA łączą się nieodzownie z rozwojem twojej kariery w branży. Czy przeszedłeś standardową ścieżkę polskiej kariery, a więc od technika do realizatora? Marek Wasilewski, PRO4MEDIA: Początki mojej przygody z branżą to bieganie z kablami i gafrowanie, czyli same podstawy. Dalej, krok po kroku, uczyłem się coraz to bardziej zaawansowanych zagadnień związanych z multimediami. Na samym początku zajmowałem się przede wszystkim ścianami wizyjnymi i współpracą z telewizjami. Realizowaliśmy takie programy jak „Jestem, jaki jestem”, „Big Brother”, „Idol”. Później rozpocząłem pracę w innej firmie zajmującej się multimediami, z założenia miałem tam odejść od samej techniki i pełnić funkcję project managera. Wkrótce okazało się, że firma poszukuje handlowca. Poszukiwania te jednak przez długi czas nie udawały się i w końcu ktoś przyszedł do mnie z pytaniem, czy ja nie chciałbym nim zostać. Zgodziłem się – jak się okazało – z dobrym skutkiem, bo do końca w tej drugiej firmie miałem świetne wyniki sprzedaży.  W zasadzie kontakt ze sprzętem miałeś ograniczony. Tak, do moich podstawowych zadań należała sprzedaż oraz nawiązywanie i utrzymywanie relacji z klientami. Muszę jednak przyznać, że wciąż byłem związany ze sprzętem i starałem się trzymać blisko, aby wiedza nie uciekała. Gdyby wtedy zaistniała sytuacja, że muszę zrealizować imprezę, usiadłbym i to zrobił. W 2006 roku nastąpiła reorganizacja firmy, w której pracowałem. Z dwóch oddziałów: warszawskiego i poznańskiego, pozostał tylko ten ostatni. Sprzęt na imprezy przyjeżdżał tylko z Poznania, w firmie zaczęły pojawiać się pewne problemy z komunikacją i trudności w funkcjonowaniu. Wraz z pracującym w firmie Arkiem Kołodziejczykiem stwierdziliśmy: czemu nie spróbować otworzyć własnej firmy? Znaliśmy technologię, zarządzanie tego rodzaju przedsiębiorstwem, widzieliśmy pewne błędy, których od początku chcielibyśmy się ustrzec… I tak wystartowaliśmy. Pamiętam do dzisiaj: dwa ekrany, dwa projektory o mocy 3500 ANSI – tak zaczęliśmy!  Od początku było jasne, że pójdziecie w projektory, a nie w ściany diodowe? Tak, zdecydowała o tym pewna luka na rynku, którą widzieliśmy. Ściany diodowe dostępne w tamtym czasie, na których i my pracowaliśmy, były potężne: bardzo duże i bardzo ciężkie – jeden element ważył 110 kg! Kiedy zaczęliśmy inwestować w projektory, rozwijać dostępny w naszej firmie park sprzętowy, ekrany bezszwowe dopiero wchodziły na rynek. Oczywiście po jakimś czasie zakupiliśmy też ekran bezszwowy, ale początkowo wiedzieliśmy, że priorytetem będą projektory. Zdecydował o tym jeszcze jeden fakt. W 2008 roku po raz pierwszy zobaczyliśmy mapping i od razu zwariowaliśmy na jego punkcie. Powiedzieliśmy sobie, że to jest coś, co chcielibyśmy robić. Taka decyzja przełożyła się naturalnie na plany zakupowe – wiedzieliśmy, że musimy mieć bardzo mocne projektory, systemy do realizacji, media serwery itp. W tamtym czasie mapping był czymś ekstra – czymś, co w sytuacji opanowania technologii do perfekcji pozwalało nam uzyskać przewagę nad konkurencją. Chwilę później, w 2009 roku, Monika stwierdziła, że napisze dotację potrzebną, aby zakupić konieczny sprzęt. Monika Wasilewska: Akurat w tej kwestii miałam doświadczenie, ponieważ wcześniej zajmowałam się szkoleniami z wykorzystaniem dotacji unijnych. O dofinansowaniu dla PRO4MEDIA zdecydował przypadek. Ze względu na fakt, że rozglądaliśmy się za dotacjami inwestycyjnymi, zdecydowałam się wziąć udział w szkoleniu właśnie z zakresu tego rodzaju środków. Na tym szkoleniu dowiedziałam się, że w niedługim czasie będzie nabór projektów do konkursu. Nasz projekt napisaliśmy zaledwie w tydzień! Marek wiedział oczywiście, jakie rozwiązania są nam potrzebne, ja natomiast wiedziałam, jak ubrać to w język projektu. Złożyliśmy dokumenty, zamknęliśmy oczy i powiedzieliśmy sobie: co będzie, to będzie. Mieliśmy szczęście, otrzymaliśmy dofinansowanie – z perspektywy wiemy, że było to niesamowite szczęście, bo otrzymanie środków w tamtym czasie było w zasadzie nieosiągalne. Trzeba przyznać, że dotacja bardzo popchnęła nas do przodu. Marek Wasilewski: Od początku wiedzieliśmy, że nie będziemy inwestowali w sprzęt, który posłuży nam tylko w trakcie realizacji dofinansowanego projektu, a więc dwa–trzy lata, lecz będzie działał bezawaryjnie przez długi czas. I tak zdecydowaliśmy się na wybór marki Barco.  Co zdecydowało o takim wyborze? Trochę poprzez wykluczenie. Konkurencja korzystała z projektorów innego producenta, my zdecydowaliśmy się zakupić właśnie Barco. W tamtym czasie mogliśmy kupić projektory wielu innych marek – urządzenia nie rentalowe, lecz przygotowane do sal konferencyjnych i do zupełnie innych zadań. Na etapie zakupu projektorów współpracowaliśmy bardzo mocno z Roelem Peetersenem, który uświadomił nam bardzo wiele istotnych elementów. Co więcej, zabrał nas do firmy rentalowej, w której od lat pracowały projektory Barco. Mieliśmy okazję porozmawiać z właścicielem i technikami, którzy pokazywali nam projektory pracujące bezawaryjnie od czterech czy pięciu lat. Drugim elementem, który zadecydował o zakupie właśnie tej marki, była liczba dostępnych elementów, akcesoriów i optyk. Warto mieć świadomość, że kupno projektora to jedna kwestia, a zakup optyk to właściwie drugi projektor, przynajmniej w kwestii kosztów. Barco to jeszcze jedna istotna kwestia – tak naprawdę, gdyby pojawiła się taka konieczność, jesteśmy w stanie dopożyczyć dowolną liczbę projektorów.  Wszystkie projektory, jakie obecnie kupujecie, są modelami wyposażonymi w funkcję FLEX, pozwalającą regulować moc świecenia. Rozumiem, że jest to dla was, jako dla rentalowca, bardzo znacząca funkcjonalność. Zdecydowanie. Z tych projektorów korzystamy w zasadzie od dwóch lat i muszę przyznać, że jest to coś, co naprawdę zmieniło funkcjonowanie firmy w zakresie ekonomii. Przede wszystkim, jesteśmy sami bardziej flex – możemy być elastyczni i jesteśmy w stanie dopasować się do wymagań klienta. Tak naprawdę liczba projektorów, którą mamy, nie wymaga już powiększenia, a jesteśmy w stanie precyzyjnie odpowiedzieć na wymagania rynku. Nasza inwestycja była jak rzucenie się na naprawdę bardzo, bardzo głęboką wodę. Zresztą nasze zamówienie – jak do tej pory – jest największym zamówieniem zrealizowanym w Barco dla jakiejkolwiek polskiej firmy eventowej.  Jakie dokładnie elementy wchodziły w skład tego zamówienia? Było to zestaw dwunastu projektorów w konfiguracji 3 × 4. Kupiliśmy wtedy cztery projektory HDQ-2K40, cztery HDF-W26 i cztery HDX-W18, a więc całą rodzinę z całą gamą optyk, backupowymi lampami, kartami GSM, kartami Wi-Fi, zestawami koniecznymi do riggingu projektorów – słowem: wszystko, co było w Barco! Takie rozwiązanie jest dla nas korzystne, bo PRO4- MEDIA realizuje projekty w Polsce i za granicą. Jeśli jedziemy na przykład do Niemiec, gdzie wszystkie elementy muszą mieć certyfikaty, nasz wjazd na imprezę jest poprzedzony wysyłką certyfikatów. Wszystkie te dokumenty, zanim przyjedziemy, już na nas czekają. Polska jest super, ale musimy mieć sprzęt, który będzie spełniał wymagania rynku światowego.  Czy liczba kupionych projektorów każdego rodzaju była związana z możliwościami późniejszego stackowania i blendowania? Blendowanie – jak najbardziej, ale mając w parku sprzętowym projektory o mocach rzędu 40000 ANSI, w zasadzie nie musimy już ich stackować. Ponadto konfiguracja zakupionych przez nas projektorów wynikała z doświadczenia i świadomości tego, jakie imprezy robimy najczęściej, oraz z liczby posiadanych ekranów. Mapping to jeden z obszarów naszej działalności, a mając różnorakie ekrany – od małych po bardzo duże – projektory kompletujemy z myślą o nich.  Jak wyglądał wybór obiektywów, które przyjechały wraz z projektorami? Postawiliśmy na zestaw maksimum, a więc wszystkie możliwe obiektywy, które mogą się okazać użyteczne w bardzo różnych aplikacjach. Chodziło o to, aby dać zarówno klientowi, jak i sobie, poczucie bezpieczeństwa, że jesteśmy w stanie zaświecić z projektora w każdej sytuacji: z przodu, z tyłu, z bliska, z daleka itd.  Jaki obrazek można uzyskać dzięki waszym obiektywom? Przy największych projektorach możemy zaświecić 1 m2 obrazka z odległości 11 m, ale także z odległości 0,7 m i wszystko, co jest pomiędzy. Tak naprawdę chodziło o to, żeby to nie optyka definiowała, gdzie wieszamy bądź stawiamy projektor. Używając ciężkich projektorów HDQ-2K40, musimy pamiętać, że hale, w których się instalujemy, są często dosyć mocno obciążone i mają ściśle wyznaczone możliwości podwieszenia – w bardzo określonych punktach i w ograniczonym zakresie. My jednak wiemy, że przesunięcie się o 5 m do przodu czy do tyłu nie stanowi dla nas problemu. Dobieramy odpowiednią optykę i po prostu to robimy. Monika Wasilewska: Z zakupem tych wszystkich elementów wiąże się zabawna historia. Kiedy zdecydowaliśmy się na złożenie zamówienia i je wysłaliśmy, zadzwonił do nas ówczesny opiekun z Barco, Zeljko, i zapytał, czy naprawdę chcemy to wszystko kupić, czy jesteśmy pewni. To potworna ilość – ostrzegał nas – a gdy podpiszemy zamówienie, nie będzie już odwrotu. Wtedy właśnie dowiedzieliśmy się, że jest to największe zamówienie złożone przez polską firmę w Barco, obejmujące tak dużą liczbę projektorów, obiektywów i akcesoriów.  Czy pracujące z projektorami obiektywy mają możliwość zmiany ogniskowej? Tak. Bardzo użyteczna jest możliwość skupienia projektora na dwóch różnych powierzchniach – wykorzystujemy to np. podczas świecenia na ekran, który jedzie do góry, i dalej podczas świecenia na obiekt znajdujący się głębiej, a więc dalej od obiektywu. Dawniej musielibyśmy zrobić to za pomocą dwóch różnych projektorów z różnymi obiektywami.  Czy projektory, które znalazły się w zamówieniu, stały i czekały w magazynie Barco na PRO4MEDIA? Nie, nie… Na HDQ-2K40 dosyć długo czekaliśmy.  Otwarcie Muzeum POLIN Chyba zdecydowanie częściej zdarza się, że projektory grają rozproszone, aniżeli wszystkie na jednej imprezie? Zdecydowanie tak. W zasadzie z wyjątkiem otwarcia Muzeum POLIN, nie pamiętam wielu imprez, żeby grały wszystkie cztery największe projektory. Jedyną produkcją, gdzie wystawiliśmy jeszcze cztery czterdziestki, była ta zorganizowana z okazji wejścia Chorwacji do UE.  Wraz z projektorami musieliście zapewne zadbać o mało widoczną, ale niezwykle ważną stronę każdej produkcji, czyli systemy transmisji sygnałów, zasilania itp. Tak, jest to coś, czego często klienci nie rozumieją i nie doceniają, a ma olbrzymie znaczenie w trakcie samej realizacji. My pracujemy na światłowodach – jeden światłowód to koszt około pięciu tysięcy złotych, zaś do uszkodzenia wystarczy chwila nieuwagi, na przykład sytuacja, w której pan z cateringu postanowi po nim przejechać…  Czy w Polsce można spawać tego rodzaju światłowody? Niestety nie, ale kupiliśmy tester światłowodów, który pozwala nam znaleźć miejsce, gdzie światłowód jest przerwany i zrobić dwa – oczywiście, jeżeli przerwa jest w rozsądnym miejscu.  A zasilanie? To jest kolejny element, który wynieśliśmy z poprzedniej firmy. Mieliśmy ogromną diodę, ale stale biegaliśmy i pożyczaliśmy kable zasilające. W PRO4MEDIA tego rodzaju kabli mamy mnóstwo, staramy się zawsze mieć spory ich zapas. Dbamy również, aby był to produkt dający nam bezpieczeństwo i spokój. Według nas znacznie bardziej ekonomicznie jest zainwestować i mieć okablowanie we własnym magazynie, niż w przypadku konieczności dopożyczać.  Jak wyglądają wymagania stawiane przez was względem zasilania? Najnowsze projektory Barco są już bardzo dobrze zabezpieczone. Kiedyś problemem była nieświadomość techników, którzy pracowali z projektorami. W sytuacji, kiedy brakowało zasilania, pierwszą rzeczą, która powinna zostać zrobiona, było wyłączenie ich z sieci, aby w momencie, kiedy pojawi się ponownie zasilanie, nie włączyły się, tylko spokojnie się chłodziły. W tej chwili Barco tak zmodyfikowało projektory, że nawet przy braku zasilania wentylatory i tak pracują, chłodząc lampę. My natomiast bardzo dokładnie zabezpieczamy wszystkie systemy realizacji. Stawiamy UPS-y, które pozwalają podtrzymać pracę przez chociaż dwie–trzy minuty, aby można było pozamykać wszystkie procesy i wrócić do pracy, kiedy pojawi się energia.  PRO4MEDIA na pokazie marki Vistula Jednak wybrany przez was system realizacji nie jest już spod znaku Barco? To prawda, akurat w tym wypadku używamy systemu Di-VentiX II marki Analog Way i pracujemy na media serwerach Dataton WatchOut.  Wyborem narzucającym się w pierwszej kolejności, jeśli chodzi o media serwery, jest Catalyst. W PRO4MEDIA pracują jednak zupełnie inne rozwiązania. Tak, zdecydowaliśmy się wejść w WatchOuta, z którego jesteśmy bardzo zadowoleni. Wychodzę z założenia, że zdecydowanie taniej jest pojechać nawet dwa–trzy razy na szkolenie, zapłacić i poznać dany system od podszewki, niż kupić coś w ciemno i mieć rozwiązanie niestabilne lub produkt, którego możliwości nie będziemy używali. Jesteśmy z WatchOutem już od ponad czterech lat. W przypadku tego oprogramowania najlepsze jest to, że gdy podczas pracy zauważamy, że przydałaby się nam dodatkowa funkcjonalność, możemy od razu wysyłać mail z taką sugestią. W kolejnej odsłonie oprogramowania WatchOuta duża część jest zazwyczaj dodana lub zmieniona. Nie robimy wielu realizacji telewizyjnych, w których niepodzielnie króluje Catalyst, a WatchOut ma dokładnie takie same funkcje. Pozwala na podpięcie konsolety, sterowanie DMX-em itd.  Są to rozwiązania stojące niejako w opozycji do najpopularniejszych systemów. Tak, ale to nie jedyne takie produkty, jakie mamy. Pierwsze projektory, które kupiliśmy, to urządzenia marki ProjectionDesign. Gdy mówiliśmy o tych produktach, absolutnie nikt nie wiedział, co to jest. A teraz, gdy wyciągam te kupione siedem lat temu projektory, one wciąż grają bezproblemowo! Zresztą ProjectionDesign to marka, która została obecnie kupiona przez Barco, co chyba najlepiej świadczy o ich jakości. Projektory marki ProjectionDesign kupiliśmy za naprawdę horrendalną kwotę. Za te pieniądze można było w zasadzie kupić dwa projektory innej firmy. Te produkty jednak – jak na tamte czasy – miały niezwykle rozbudowaną funkcjonalność: niezwykle zaawansowany keystone, processing obrazu itd. Przy okazji zdradzę pewien sekret naszej firmy. System marki Analog Way zostanie, ale z pewnością wejdziemy również w rozwiązanie firmy Barco.  Czy zauważacie efekt synergii wynikający z pracy z projektorami i systemem realizacji Barco? Tak, jest to Barco Link, a więc rozwiązanie pozwalające ciągnąć tylko kable SDI, znacznie tańsze niż światłowody i – co więcej – dużo bardziej żywotne, dające niezwykłą niezawodność. Z jednego miejsca możemy sterować każdym z urządzeń, nie mnożąc okablowania.  Macie w firmie konsolety oświetleniowe? Tak. Pracując głównie przy konferencjach czy niewielkich eventach, stwierdziliśmy, że zainwestujemy również w światło. Obecnie jest to światło, które spełnia wymagania konferencyjne i ridery gwiazd na nich występujących – PAR-y, listwy LED-owe, Martin Aury, 101, Vipery, Robe Pointe. Mamy system grandMA2 onPC wraz z niezbędnymi wingami. Czasami zdarza nam się łączyć konsoletę z posiadanym przez nas media serwerem; bywa, że konsoleta steruje media serwerem, ale i media serwer konsoletą – można i tak, i tak.  Czy bazując na doświadczeniach wyniesionych ze zrealizowanych do tej pory produkcji, możesz określić, co jest trudniejsze – wyświecenie projekcji bardzo jasnej czy bardzo dużej? Generalnie nie ma problemu ani z jednym, ani z drugim. Jako ciekawostkę mogę podać przykład, kiedy ostatnio jeździliśmy z projekcją 360°. W pierwszym miejscu postawienie całego zestawu, jego konfiguracja i zblendowanie trwało siedem godzin, a w ostatnim miejscu potrzebowaliśmy już tylko półtorej godziny… W tym przypadku kluczem była jednak pewna powtarzalność, której zazwyczaj po prostu nie ma. Mimo że jedziemy w dokładnie to samo miejsce, z taką samą techniką, każda impreza jest zupełnie inna. Dlatego właśnie newralgiczne elementy są zawsze backupowane. Aby zapewnić sobie maksymalny komfort pracy, zawsze najważniejsze jest planowanie i skrupulatne poprowadzenie całego projektu, dzięki czemu nawet na ewentualne sytuacje awaryjne można zareagować w dużo bardziej skuteczny sposób.  Jakie elementy zazwyczaj backupujecie? Lampa – to oczywiście podstawa, ale również kable, osprzęt, obiektywy, a w przypadku najbardziej rozbudowanych i wymagających projektów również system realizacji. Z lampą jest generalnie tak, że nie znasz dnia ani godziny, chociaż już w nowych projektorach znajduje się system informujący, że z lampą jest coś nie tak, bądź ewentualnie prezentujący przewidywany czas jej pracy. Mimo że producent mówi, że lampa ma żywotność rzędu pięciuset godzin, my staramy się ją wymieniać już po trzystu – tak na wszelki wypadek. Mamy w firmie osobę wyspecjalizowaną w lampach, odpowiedzialną za dbanie o nie i ich konserwację. Niewielu wie, że wymiana żarnika w lampie to bardzo skomplikowany proces. Zaczynając od specjalnego stroju chroniącego przed potężnym ciśnieniem, poprzez narzędzia i oprogramowanie, kończąc na wytrenowanych rękach – jesteśmy jedyną polską firmą, która poza serwisem Barco ma w swoich szeregach człowieka certyfikowanego w tej kwestii. Monika Wasilewska: Podobno jesteśmy znani z tego, że dbamy o sprzęt. Nawet serwisant z Barco, który przyjeżdża na okresowy przegląd projektorów (w naszej ocenie muszą one być przynajmniej raz w roku sprawdzane), twierdzi, że bardzo lubi u nas pracować, bo w innych firmach siedzi z dwoma projektorami zwykle półtora dnia. U nas ma do sprawdzenia dwadzieścia dwa projektory, a robi to w jeden dzień, z czego znaczną część wizyty poświęca na rozmowy przy kawie.  Czy bywa, że backupowane są także projektory? Tak. W przypadku projektorów Barco jest również pewna ciekawostka. Linia FLEX została skonstruowana tak, że jeżeli padnie moduł w projektorze o mocy 40 000 ANSI, możemy taki moduł wyciągnąć z osiemnastki i znowu będziemy mieli sprawne urządzenie. W każdym projektorze jest sześć bazowych modułów, które są wymienne niezależnie od mocy projektora. To jest naprawdę luksus. Niezwykłym zagadnieniem są kwestie związane z lampami do projektorów i ich transportowaniem. To prawda. Dla przykładu, żarnik odpowiadający swoją wielkością mniej więcej pięści przyjeżdża w skrzyni wielkości człowieka, która w dodatku jest wyłożona w środku taką ilością gąbki, że można sobie nią ocieplić niewielki domek [śmiech]. Monika Wasilewska: Kiedyś ktoś przyszedł do naszego magazynu, spojrzał na wspomniane case’y i powiedział: „O, zamówiliście nowe projektory?”. A to były właśnie lampy…  Wspomniałeś, Marku, że w swojej ofercie macie również szeroki zestaw ekranów. Jakiego rodzaju są to rozwiązania? Generalnie pracujemy na standardowych formatach, takich jak 4:3, 16:9 itp. Są to ekrany marki Stumpfl. Jeżeli chodzi o rozmiary, mamy w zasadzie pełny przekrój – od najmniejszych o wymiarach 2,88 × 1,8 m, aż do wymiarów 8 × 6 m, zarówno do projekcji przedniej, jak i tylnej. Mamy także rozwiązania specjalistyczne, jak na przykład ekran 30 × 6 m, a więc typowo do projekcji panoramicznej, czy ekran w kolorze czarnym świetnie wpisujący się w różne koncepcje scenograficzne. Ciekawostką może być również szeroki zestaw ekranów do różnym miejsc – ekrany odpowiadające wymiarom sal konferencyjnych w hotelach czy na przykład ekran uwzględniający łuki Arkad Kubickiego.  Czy zdecydowaliście się zainwestować w konstrukcje na potrzeby swoich ekranów i projektorów? Tak, na początku były to podstawowe zestawy, ale kupując kolejne ekrany, które właśnie są naciągane na kracie, musieliśmy pożyczać konstrukcje. W pewnym momencie okazało się, że ze względów ekonomicznych i logistycznych musimy mieć własną kratę. Zaczęło się od 100 mb, a teraz – nie wiemy, kiedy i jak to się stało – mamy 400 mb.  Brakuje tylko Layhera… Tak, ale tego na pewno nie będziemy kupować. Gdy robimy realizacje na zewnątrz, współpracujemy z zaprzyjaźnionymi firmami.  Gdy zdarza się wam pracować przy produkcjach outdoorowych, wymagacie od organizatora przygotowania wysłoniętych wież? Bierzemy to na siebie. Wiemy, jak to robić, i wolelibyśmy nie mieć w trakcie produkcji przykrych niespodzianek wynikających z tego, że ktoś o czymś zapomniał.  Czy sam proces instalacji projektorów jest bardzo złożony? Nie. Projektory, na których pracujemy, są przeznaczone na rynek rentalowy, a poszczególne elementy związane z konfiguracją są maksymalnie uproszczone. Co więcej, projektory mają również olbrzymie, niezwykle rozwinięte możliwości, jeżeli chodzi o korekcję obrazu zarówno w formie manualnej, jak i programowej, a więc bardzo zaawansowanego processingu.   Jak wyglądają poszczególne etapy przygotowania waszego sztandarowego produktu, a więc pokazu mappingowego? W jaki sposób przygotowywana jest maska? Generalnie można to zrobić na dwa sposoby: albo za pomocą skanu laserowego, albo za pomocą projektorów.  Jak waszym zdaniem będzie wyglądał rozwój technologii związanych z projekcją? Będzie to 4K.  Które wymusi również przyrost mocy projektorów? Niekoniecznie, ale być może. Dużo mówi się wciąż o projektorach laserowych, ale moim zdaniem na obecnym etapie jest to nieco przerost formy. Trzeba jasno powiedzieć, że dla producentów projektorów rynek rentalowy to nie jest rynek, najważniejszy jest dla nich wciąż rynek kinowy.  Czy w Polsce istnieje współpraca między firmami mającymi projektory? Myślę, że tak. Jeżeli ktoś podchodzi do takiej współpracy w sposób zdroworozsądkowy i jest na nią otwarty, to my również. Nie ma się co oszukiwać – walka na rynku jest tylko i wyłącznie walką cenową. O kooperacji i współpracy pomiędzy posiadaczami projektorów rozmawialiśmy także bardzo długo ze wspomnianym człowiekiem z Barco. Opowiadał nam o sytuacji, kiedy to w Niemczech był boom na projektory absolutnie topowe, najbardziej zaawansowane i odznaczające się największymi mocami. Gdy jednak przyszedł kryzys, duża część z tych firm po prostu zbankrutowała, zostając ze sprzętem w magazynie. Wcześniej były nastawione tylko na walkę, wygryzanie się z rynku i wzajemne podkopywanie…  W takim wypadku, co waszym zdaniem jest najważniejsze w prowadzeniu firmy specjalizującej się w projekcji? Monika Wasilewska: Ludzie! Moglibyśmy mieć jeszcze więcej sprzętu, inwestować kolejne kwoty w zbrojenie magazynów, ale bez odpowiednich osób praca ta byłaby po prostu zwykłym biznesem. Udało nam się zbudować świetną ekipę, możemy na siebie liczyć i cały czas pędzimy do przodu. Znamy swoje mocne strony i staramy się wykorzystywać talenty. Kompetencje poszczególnych osób stale się poszerzają, ale najważniejsze jest to, że cały czas obserwujemy, że chce nam się chcieć [śmiech]. Marek Wasilewski: Musimy to powiedzieć głośno i wyraźnie – mamy szczęście do ludzi!   Dziękuję za rozmowę.   tekst Łukasz Kornafel Muzyka i Technologia  zdjęcia PRO4MEDIA

Tagi:

barco