Si Impact zadowoli z pewnością tych, którzy chcieliby w rozsądnej cenie dostać stabilny produkt, spełniający standardy rynku Anno Domini 2016. Mamy oto stół wyposażony w algorytmy innych marek grupy Harman, którymi są efekty Lexicon, korektory tercjowe na każdym wyjściu, będące symulacją BSS FCS-966, oraz dynamikę zaczerpniętą z urządzeń DBX. Przede wszystkim mamy jednak w standardzie kartę MADI-USB do nagrywania trzydziestu dwóch kanałów i odtwarzania tej samej liczby wyjść.

Historia cyfrowych konsolet Soundcrafta mogłaby być inspiracją do napisania emocjonującego scenariusza filmowego, z walką o wpływy i dominację na polu profesjonalnego nagłośnienia. Nie zabrakłoby tam zwrotów akcji, momentów kulminacyjnych i pościgów za uciekającymi potrzebami rynku.  Puśćmy wodze fantazji… Oto klan z wyższych sfer zwany Vi, w jego skład wchodzą między innymi flagowe modele Vi, Vi2, V4 oraz Vi6. W ostatnim czasie dołączyły do nich nowoczesne jednostki Vi3000, Vi5000, Vi7000. Z drugiej strony jest też rodzina nieco uboższa – Si. Cały problem w tym, że dzieci Si – Si1, Si2 oraz Si3 – okazały się zbędnym ogniwem i rodzice szybko przestali inwestować w ich rozwój. Dali za to szansę nowonarodzonemu dziecku, które celowo pozbawili dostępu do hormonu wzrostu. Tak powstał Si Compact. Malec szybko znalazł pracę w małych ośrodkach kultury, teatrach, zespołach grających małe sztuki, ale także całkiem dobrze radził sobie przy koncertach wymagających obsługi większej liczby kanałów. Soundcraft, słuchając rynkowych potrzeb, postanowił szybko wyszkolić całą chmarę takich maleństw, nadając im (zależnie od funkcji oraz możliwości) coraz bardziej szumnie brzmiące imiona. Najmłodszego z nich zaopiniujemy w niniejszym teście.  Dla kogo? Si Impact zadowoli z pewnością tych, którzy chcieliby w rozsądnej cenie dostać stabilny produkt, spełniający standardy rynku Anno Domini 2016. Mamy oto stół wyposażony w algorytmy innych marek grupy Harman, którymi są efekty Lexicon, korektory tercjowe na każdym wyjściu, będące symulacją BSS FCS-966, oraz dynamikę zaczerpniętą z urządzeń DBX. Przede wszystkim mamy jednak w standardzie kartę MADI-USB do nagrywania trzydziestu dwóch kanałów i odtwarzania tej samej liczby wyjść. Wystarczy tylko kabel USB podłączony do komputera (PC oraz MAC) z zainstalowanym oprogramowaniem DAW (Soundcraft zapewnia dostęp do darmowej wersji Ableton Live 9 Lite). Nie ma co prawda możliwości sterowania oświetleniem, a liczba obsługiwanych kanałów to równe czterdzieści sztuk, jednak w porównaniu do Si Performera cena jest dwukrotnie niższa.  Wygląd i pierwsze wrażenia Konsoleta obudowana jest wytrzymałym tworzywem sztucznym. Obecne są również gumowe przyciski, do których mogliśmy się już przyzwyczaić we wcześniejszych modelach Soundcrafta i które przez lata udowodniły swoją odporność na silne uderzenia realizatorów w ferworze pracy. Warstwa faderów, licząca teraz dwadzieścia cztery sztuki plus dwa suwaki główne (master oraz suma mono), jest dowolnie konfigurowalna. Oznacza to, że możemy według własnych potrzeb i przyzwyczajeń w obrębie każdej warstwy stworzyć kombinację faderów obejmującą wejścia, wyjścia, grupy VCA lub wysyłki. Tuż przy suwaku zaimplementowano dodatkowo podświetlenie, które – w zależności od jego funkcji – świeci się na odpowiedni kolor. Kolejnym, można rzec – milowym krokiem Soundcrafta, jest umieszczenie rzędu wyświetlaczy nad panelem faderów, które podają informacje o obecności sygnału, jego wysterowaniu oraz statusie działania użytych procesorów dynamiki. Wyświetlana jest nazwa kanału, dzięki czemu część lasów przeznaczona na produkcję opisówek zostanie uratowana, za co producentowi uprzejmie dziękujemy. Dużym jednak problemem, wynikającym prawdopodobnie z cięcia kosztów, jest brak rzędu enkoderów pełniących w starszych modelach funkcję (zależnie od wyboru) gain, punktu odcięcia filtru dolnozaporowego oraz regulacji panoramy. Funkcje te dostępne są dla każdego kanału osobno po wybraniu odpowiedniego wlotu przyciskiem sel. Ten brak da się szczególnie we znaki realizatorom, którzy będą mieli mało czasu na próby np. paru zespołów i każdorazowo w celu ustawienia poziomu gain będą musieli najpierw wybrać kanał, a dopiero odpowiednio wysterować sygnał. Frontowy panel z regulacją toru sygnałowego w nowym produkcie Soundcrafta nie uległ wielkim zmianom, aczkolwiek jako całość prezentuje się inaczej niż np. Si Expression lub Si Performer. Ma to związek z przesunięciem użytego w tym produkcje ekraniku (który teraz ma wymiar pełnych 5”) w bardziej centralny punkt. Wynikiem jest rozsądniej uporządkowana przestrzeń, choć z drugiej strony nadanie wyświetlaczowi honorowego miejsca jest czymś na kształt korekty nosa, czyli nie jest szczególnie praktycznie, a po prostu ładniej wygląda. Nie mamy już miejsca na tablet i uważam, że w przypadku tak małych rozmiarów konsolety był to uzasadniony ruch, tym bardziej że wpłynął pozytywnie na ergonomię i płynność pracy. Ważną zmianą, która spowodowała, że Si Impact dogonił konkurencyjne produkty, jest możliwość użycia czterech w pełni parametrycznych filtrów eq. Do tej pory Soundcraft w tańszych swoich konstrukcjach stosował rozwiązanie z dwoma parametrycznymi i dwoma półparametrycznymi filtrami. Dodanie brakujących regulatorów sprawiło, że Impact stał się bardziej uniwersalny i szczegółowy pod względem możliwości korekcji sygnału. Niestety, producent nadal nie udostępnił szybkiego podglądu wykonywanych korekt. Na ekraniku najpierw musimy dojść do menu głównego i dopiero przełączyć się w tryb eq, a i tak wyświetlanie odbywa się przy bardzo powolnym odświeżaniu i bardziej denerwuje niż przyczynia się do szybkości odczytu. Pozostaje przyswajanie wartości z enkoderów otoczonych diodami i wizualizowanie sobie wynikowego wykresu w głowie, aby zachować szybkość pracy. Kilka słów należy poświęcić panelowi tylnemu. Przejrzyście i prosto – to moje pierwsze wrażenie. Górny rząd zawiera pierwsze dwadzieścia cztery wejścia XLR. Kolejnych osiem wejść wyposażonych jest w wejście typu combo łączące XLR oraz jack 1/4″. Szesnaście wyjść zrealizowanych jest jedynie na gniazdach XLR. Moje zdziwienie wywołał brak wejścia AES, tym bardziej że osobiście często korzystam z tego typu wlotów, używając zewnętrznych procesorów sygnałowych. W stołach budżetowych chcemy często podeprzeć się oddzielnym, lepszej jakości procesorem wokalowym i bez konwersji przekazać sygnał na konsoletę lub użyć cyfrowej pary wejście/wyjście jako insert. W przypadku Si Impact pozostało samo wyjście AES/EBU. Jednym z najważniejszych elementów jest karta umieszczona na tylnym panelu, mająca dwa gniazda. Pierwsze z nich – MADI, służy do podłączenia niemal każdego Stageboxa Soundcrafta. Drugie natomiast w formie USB dostarczy nam trzydzieści dwa kanały w obie strony po podłączeniu do komputera.  W praktyce Uruchamiając Si Impact, czujemy się jak w domu. Właściwie w ciągu kilkunastu minut od pierwszego uruchomienia możemy przyswoić sobie podstawową filozofię obsługi. Wszystko, co potrzebne, znajduje się na powierzchni. Mały ekran wspomaga użytkownika, w paru przypadkach oferując niezbyt rozbudowane, ale całkowicie wystarczające i przejrzyste drzewko wyboru opcji. Sesję startową szybko można dostosować do swoich potrzeb, ale w podstawowej formie możemy zacząć pracę natychmiast po włączeniu konsolety. Bardzo pomocna jest funkcja konfiguracji suwaków, a podświetlenie FaderGlow pozytywnie wpływa na wizualne odcięcie standardowych kanałów wejściowych od innych zawartych na tej samej warstwie, które chcemy mieć pod ręką. Konsoleta współpracuje ze znaną już, wciąż rozwijaną i udoskonalaną aplikacją ViSi Remote. Stabilna praca oraz możliwość obsługi imprez, na których realizator musi ulokować swoje stanowisko w jak najbardziej dyskretnym miejscu, to standard, który dla Soundcrafta jest od dawna ważną kwestią. Na pozytywny odbiór brzmienia stołu ma przede wszystkim wpływ w pełni czteropasmowy korektor (nie ukrywajmy, że Soundcraft dogonił wreszcie rynek). Dodaje on precyzji miksom i zapewnia wystarczającą liczbę narzędzi, aby zrealizować koncert na wysokim poziomie. Przetworniki stołu powstałe przy współpracy ze Studerem, jak i udostępnione przez BSS oraz DBX algorytmy spisują się bardzo dobrze. Korekcja nie jest tak precyzyjna jak w stołach kilkukrotnie droższych, ale z pewnością da się za jej pomocą wyrzeźbić otrzymany sygnał, aby bez wstydu przekazać go do głośnika. Kompresja i bramka obecna na kanale reaguje bardzo muzycznie i nawet przy dużym tłumieniu, z użyciem szybkich czasów, nie czuć niszczenia sygnału. Zdecydowanie na plus można zaliczyć bazę efektów przestrzennych w desce. Pogłosy są żywe i można je z łatwością dostosować do stylu muzyki oraz przestrzeni koncertowej. Efekty typu delay działają bardzo sprawnie – szczególnie two-tap delay, który przykuł moją uwagę, oferując dwa niezależne opóźnienia, jakie można dowolnie panoramować, a tempo jest ustawiane procentowo względem nabicia przez realizatora. Koń pociągowy marketingu, jakim w tym przypadku jest karta MADI-USB, działa stabilnie i doskonale spełnia swoją funkcję. Marki takie jak np. DiGiCo powinny się wstydzić, że do ich konsolet trzeba dokupować urządzenia zewnętrzne za połowę ceny niniejszego stołu, aby cieszyć się czymś, co w dzisiejszych czasach powinno być standardem. Celowo używałem do nagrywania i odtwarzania innego programu niż dostępny gratis Ableton Live 9 Lite, aby przekonać się, czy jest to karta uniwersalna. Ani razu nie napotkałem żadnych problemów.  Podsumowanie Ramy cenowe na poziomie około 10 000 złotych zobowiązują. W dzisiejszych czasach konkurencja na tym polu, prezentująca świetną jakość, jest duża, ale w każdej firmie widać różnego rodzaju uproszczenia, pozwalające rentownie budować stoły, na których praca będzie przyjemnością. Soundcraft idzie własną drogą, proponując ewolucję i zadając niewerbalnie pytania o sens obranego kierunku. Impactem pokazuje, że słuchał klientów przez ostatnie lata, liczy się z nimi i chce sprawdzić, co może z konsolety wyjąć kosztem wyposażenia jej w najnowsze rozwiązania, aby osiągnąć najlepszy stosunek jakości do ceny.   tekst Andrzej Skowroński Muzyka i Technologia