Axient wyznacza nowe trendy w dziedzinie systemów bezprzewodowych. Jednocześnie nazwa ta została nieco odczarowana, ponieważ do tej pory seria kojarzyła się z ogromnymi kwotami, którymi nawet duże firmy mogły być przerażone. Minęło parę lat, a technologia niegdyś dostępna dla wybranych jest teraz na wyciągnięcie ręki.

Przy wyborze produktu – niezależnie od branży – zawsze zadajemy sobie podobne pytania: czy za chwilę zapłacimy jedynie za znaczek towarowy i potrzebę posiadania w arsenale urządzeń z rozpoznawalnej marki? A może jednak znane logo to nie tylko marketing, ale też zaplecze i wypracowana przez lata metodologia pracy, na tyle wyjątkowa, że cała maszyna poczty pantoflowej radzi sobie świetnie nawet bez sztucznego podtrzymywania renomy? Na pytanie, czy Shure z najwyższej półki to coś więcej niż tylko hasła, odpowiem w niniejszym teście nowej serii Axient AD. Jest to klasa premium systemów bezprzewodowych, które po niewątpliwym sukcesie serii ULX-D ma za zadanie podnieść poprzeczkę jeszcze wyżej, zapewniając funkcjonalność i rozwiązania do tej pory niedostępne na rynku.  Niniejszy test przeprowadzony został przy użyciu bazy czterokanałowej, zamkniętej w obudowie o wysokości 1U, zapewniającej montaż w skrzyni rack. Dodatkowo do dyspozycji mieliśmy mikrofony serii AD2 z przetwornikami typu Beta58A oraz KSM9 oraz nadajniki typu bodypack serii AD1. Panel frontowy mieści, patrząc od lewej strony, enkoder służący do obsługi wyjścia słuchawkowego, a pod nim wyjście w formacie TRS 1/4. Następnie blok podglądu czterech odbiorników, każdy wyposażony w przycisk wyboru oraz przycisk synchronizacji z nadajnikiem. Poziom antenowy oraz wysterowanie odbiornika dostępne są jako zestaw diodowych mierników. Istotna kwestia to skalowanie ostatniego z nich. Otóż jest to poziom wysterowania konwertera analogowo-cyfrowego w formacie dBFS. Oznacza to w praktyce tyle, że zaświecenie się czerwonej diody oznacza przesterowanie cyfrowe, które jest granicą przetwarzania konwertera. Nominalnym poziomem wysterowania powinno być okazjonalne zaświecenie się pierwszej żółtej diody, która oznacza poziom 0VU w miernikach analogowych. Do cyfrowego zera mamy jeszcze 18 dB zapasu, w którym to zakresie pod koniec zacznie działać limiter. Należy zatem pozbyć się nawyku pełnego wychylenia mierników, skupiając się jedynie na pracy w zakresie zielonym. Dokonując dalszego przeglądu panelu frontowego, natrafimy na ekran, którego mnogość funkcji i informacji może przyprawić o zawrót głowy. W dalszej części opiszę w dużym uproszczeniu, co można osiągnąć z poziomu samego tylko wyświetlacza. Sam ekran nie jest dotykowy, więc do jego kontroli potrzebujemy dodatkowych przycisków oraz enkodera. Znajdziemy je po skrajnie prawej stronie.Panel tylny to po pierwsze gniazda zasilania. Świetną w tym wypadku informacją jest nie tylko zastosowanie wewnętrznego zasilacza, ale też możliwość linkowania jednostek za pomocą kabla sieciowego typu podaj dalej. W dużych systemach zmniejszy to problemy z plątaniną kabli zasilających. Kierując się w prawą stronę, natkniemy się na gniazda Dante/Ethernet w postaci czteroportowego switcha, za pomocą których możemy dowolnie zespolić posiadane jednostki z pozostałymi urządzeniami pracującymi w tym formacie. Tu ciekawostka: panel frontowy umożliwia wybór urządzenia Dante, a następnie wysłania sygnału z niego bezpośrednio na…. gniazdo słuchawkowe AD4Q z możliwością monitoringu. To kolejny z przykładów, który powinien uzmysłowić użytkownikom potęgę tego protokołu. Każde ze slotów wyjściowych umożliwia podpięcie wtyczki symetrycznej XLR lub niesymetrycznej jack. Ponadto na każdym kanale mamy opcję wyboru sygnału liniowego lub mikrofonowego oraz odcięcie masy. Kanały 3 i 4 dodatkowo mogą służyć jako wyjścia cyfrowe w formacie AES/EBU (48/96kHz) jako para stereo 1–2 oraz 3–4. Skrajnie prawa strona tylnej części to cztery wyjścia antenowe, o których nieco później. tekstAndrzej SkowrońskiMuzyka i Technologia

Tagi:

shure