TouchMix 16 to nowe dziecko firmy QSC. Amerykanie zdecydowali się podążyć za obecnym trendem wśrod małych cyfrowych mikserow audio, tworząc konsoletę, ktora nie ma ani jednego suwaka.

QSC TouchMix 16 to nowe dziecko firmy QSC produkującej do tej pory głownie wzmacniacze mocy i nagłośnienie. Amerykanie zdecydowali się podążyć za obecnym trendem wśrod małych cyfrowych mikserow audio, tworząc konsoletę, ktora nie ma ani jednego suwaka.    QSC TouchMix 16 to większy model tej serii urządzeń. Seria Touchmix przeznaczona jest na rynek małych instalacji, sali prób, mniejszych klubów czy zespołów. Podobne jednostki widzieliśmy już u innych producentów, jak choćby Mackie DL1608, który zapoczątkował erę małych mikserów sterowanych z iPada. Powiecie więc: żadna nowość. Otóż nie! W przeciwieństwie do produktów konkurencji TouchMix nie wymaga iPada, żeby móc z niego korzystać, choć w razie potrzeby może z nim współpracować. Konsoleta ma wbudowany dotykowy wyświetlacz oraz panel przycisków, którego sercem jest pokrętło typu jog. Nie ma więc obaw, że gdy zapomnimy naszego tabletu, to nie będziemy w stanie ukończyć koncertu.  Pierwsze wrażenia Po pierwszej prezentacji w siedzibie dystrybutora marki QSC – firmy Aplauz, otrzymałem swój egzemplarz testowy TouchMixa 16. Gdy tylko dotarłem do domu, zabrałem się za rozpakowanie urządzenia. Po otwarciu kartonu czekała na mnie miła niespodzianka. Producent dołączył do miksera torbę typu hardcase z rączkami do noszenia i paskiem na ramię, zamykaną na suwak. To bardzo miły gest ze strony QSC – od razu widać, że przyłożyli się mocno do pokazania tego miksera jako jednostki, która jest gotowa do działania od razu po wyjęciu z kartonu. Po otwarciu torby moim oczom ukazała się srebrna obudowa miksera, a zaraz za nią ogromny zasilacz, którego wymiary są ponad dwa razy większe niż przeciętnego zasilacza do laptopa. Z jednej strony pozwoliło to zmniejszyć wymiary i masę samego miksera. Z drugiej strony jednak mamy tu na wierzchu długi przewód narażony na uszkodzenie, którego nie wymienimy na inny w razie awarii. Do tego trzeba dodać nietypowy wtyk zasilający w mikserze, choć trzeba przyznać, że bardzo stabilny – nic nie wypada, nic się nie rusza. Na szczęście zasilacz jest wykonany niczym radziecki czołg, więc myślę, że potencjalni użytkownicy mogą spać spokojnie. Wróćmy do miksera. Po lewej stronie, na dole znajduje się dotykowy wyświetlacz o rozmiarze 6,1” z towarzyszącymi mu po prawej stronie trzema gumowymi przyciskami. Idąc w kolejności od góry, mamy przycisk widoku głównego, menu główne, menu nagrywania i odtwarzania. Całość jest otoczona czarnym plastikiem, który na górze ma rząd otworów wentylacyjnych. Po prawej stronie znajduje się panel sterowania mikserem. Jak już wcześniej wspomniałem, jego sercem jest podświetlane na niebiesko pokrętło typu jog, którym zmieniamy wszystkie parametry w mikserze. Dodatkowo, przyciskając koło jog i kręcąc nim, możemy dokładnie ustalić parametr, nawet do wartości po przecinku. Wokół koła ulokowano cztery przyciski użytkownika, które w obecnej wersji software’owej mają przypisane na stałe po jednej funkcji, bez możliwości zmiany. W tym momencie są to: U1 – zaznaczenie kolejnego kanału po lewej U2 – zerowanie wskaźników clip U3 – zerowanie cue U4 – zaznaczenie kolejnego kanału po prawej Pośrodku nich znajduje się przycisk ze znaczkiem przekreślonego zera. Jeśli się dobrze przyjrzeć, nie jest to jednak znaczek, który znamy z innych konsolet jako funkcję odwrócenia polaryzacji. To przycisk, którym zerujemy daną wartość do domyślnego poziomu. W zależności od parametru, który modyfikujemy, punkt domyślny ma różne wartości. Dalej w górę mamy sekcję trzech przycisków kontroli odsłuchu: przycisk głośności słuchawek, talkback oraz przycisk głośności wyjścia monitorowego; nad nimi sekcja pięciu przycisków różnych, mutowanie efektów, szyny master FX, grupy mutujące (mamy ich aż osiem!), kreator konfiguracji miksera i przycisk info, który pozwala w dowolnym momencie zajrzeć do wbudowanej instrukcji obsługi miksera podzielonej na czytelne działy ułatwiające nawigację. Ostatnia sekcja przycisków dotyczy zasilania. Mamy więc przycisk zasilania phantom 48 V oraz przycisk standby. Resztę panelu użytkownika zajmuje sekcja wejść i wyjść. Od lewej mamy szesnaście wejść mikrofonowych zrealizowanych na złączach XLR firmy Neutrik, spośród których cztery ostatnie są złączami typu combo. Zaraz pod nimi znajdziemy szesnaście pokręteł gain od poszczególnych kanałów. Po prawej nad panelem nawigacji mamy sekcję wejść i wyjść zrealizowanych na gniazdach jack TRS. Do dyspozycji są dwa wejścia stereo IN 17/18 i 19/20, wyjścia aux stereo 7/8 oraz 9/10 oraz wyjście cue, do którego można podłączyć słuchawki, i wyjście na monitory bliskiego pola. Reszta złączy znajduje się na przedniej ściance miksera. Znajdziemy tu także resztę gniazd wyjściowych zrealizowanych na złączach XLR. Do dyspozycji oddano sześć wyjść aux mono, dwa gniazda sumy LR, gniazdo talkback mic, złącze zasilania, gniazdo RJ45 do akcesoriów (o których na razie nic nie wiadomo) i dwa gniazda USB 3.0. I tu kolejna niespodzianka od producenta. W standardzie otrzymujemy Dongle WIFI, który wystarczy włożyć do jednego z gniazd USB, aby cieszyć się bezprzewodowym połączeniem z iPadem. Kolejna niespodzianka polega na tym, że jednocześnie możemy podłączyć do dwunastu tabletów, a każdy użytkownik może pracować bez przeszkadzania drugiemu.  Uruchamiamy silnik Po pierwszym uruchomieniu konsolety okazuje się, że czas ładowania systemu plasuje się na dobrym poziomie (trwa to około 18–20 s). Kolejna niestandardowa opcja urządzenia polega na tym, że przyciskiem standby można włączyć konsoletę, lecz wbrew pozorom tutaj jej nie wyłączymy. Po wciśnięciu przycisku wyświetli się komunikat z zapytaniem, czy chcemy wyłączyć konsolę. W przypadku odpowiedzi twierdzącej, konsoleta przejdzie w stan uśpienia, który trwać będzie dopóty, dopóki nikt nie odłączy jej od prądu. Jeśli nie przerwiemy dostawy zasilania, kolejne wciśnięcie przycisku spowoduje szybkie wybudzenie konsolety i jej gotowość do pracy. Cała operacja trwa niecałe 2 s – tak szybki czas reakcji jest zdecydowanym atutem w instalacjach stałych i nie tylko. Po uruchomieniu urządzenia zobaczymy widok ostatnio używanej warstwy. Konsoleta jest już gotowa do pracy. Interfejs użytkownika na wyświetlaczu jest czytelny – przyciski są w miarę duże i nie ma problemu z trafieniem w nie. Wyświetlacz nie należy do najczulszych – pod tym względem blisko mu do stołów marki Di- GiCo. Dodatkowo sam interfejs pracuje dosyć powoli (czas od kliknięcia do reakcji jest mocno zauważalny). Ma to ulec poprawie w nowych wersjach oprogramowania. Dane na ekranie głównym podzielone są na sześć warstw. Na każdej warstwie mamy maksymalnie osiem wejść/wyjść. Dwie pierwsze warstwy zawierają po osiem kanałów wejściowych. Trzecia warstwa to kontrolery wejść stereo 17/18 i 19/20 oraz kontrola 2tracka z USB. Kolejne warstwy to mastery szyn FX, mastery szyn aux i grupy DCA. Podczas poruszania się między warstwami sekcja sumy znajduje się cały czas na wierzchu, jest wyświetlana po prawej stronie.  Możliwości Z pewnością wszystkich nas interesuje to, co może zdziałać konsoleta o rozmiarze średniej wielkości książki, która kosztuje około pięciu tysięcy złotych i nie ma ani jednego suwaka? Otóż, wbrew pozorom może wiele, a czasami nawet o wiele więcej niż większe i droższe urządzenia konkurencji. Zacznijmy od wejść: każdy kanał wejściowy wyposażony jest w bramkę, kompresor, indywidualnie załączane zasilanie phantom i czteropunktowe w pełni parametryczne EQ. Wszystkie „parametryki” na wejściach w tym stole mają regulację dobroci, łącznie z regulacją pasma dolnym i górnego, ponadto uzupełnia je filtr górnoprzepustowy z płynną regulacją częstotliwości odcięcia. Wszystko, co potrzeba, zawiera również processing wyjściowy. W zakładce EQ znajdziemy trzydziestojednopunktowy korektor tercjowy dla wyjść aux 1–6 i sumy. Jeśli chodzi o aux stereo 7/8 i 9/10, to do dyspozycji oddano identyczne czteropunktowe parametryczne EQ co na kanałach wejściowych. Następna zakładka pozwala na ustawienie limiterów wyjściowych na każdym wyjściu TouchMixa. Trzecia z kolei zakładka zawiera zestaw czterech filtrów typu notch oraz filtry LPF i HPF. Oprócz tego mamy możliwość opóźnienia każdego wyjścia oddzielnie i, póki co, przełączania każdego aux globalnie pre/post.  Nagrywanie i wirtualna próba? Zgodnie z obecnymi trendami panującymi wśród mikserów, QSC TouchMix 16 ma możliwość wielośladowej rejestracji materiału muzycznego. Przewidziano tu możliwość zapisu łącznie dwudziestu dwóch śladów bezpośrednio na pendrive’a lub przenośny dysk twardy podłączony do portu USB miksera. Tu należy nadmienić, że według zaleceń producenta, do optymalnej pracy dysk powinien pracować w standardzie USB 3.0, musi być sformatowany do FAT 32, a prędkość wirowania jego tarcz musi wynosić powyżej 7200 RPM (nie dotyczy dysków SSD). Do nagrywania służy oddzielne menu, w którym możemy uzbroić wybrane kanały, a także wybrać, czy mają być nagrywane przed czy po korekcji i dynamice. Zapisany materiał wielośladowy można odtworzyć w celu przeprowadzenia wirtualnej próby. Nagrania dokonujemy z częstotliwością próbkowania 44,1 kHz lub 48 kHz. I pomyśleć, że to wszystko w pudełku wielkości bombonierki!  Pomoc dla początkujących QSC podkreśla, że TouchMix 16 to mikser zarówno dla początkujących, jak i profesjonalistów. Wbudowane menu info z dedykowanym przyciskiem pozwoli nam w każdym momencie szybko podejrzeć, jak zrobić daną rzecz. Kolejny przycisk szybkiego dostępu – wizard, otworzy nam okno z wyborem kreatora ustawień efektów oraz ustawień czułości. Pierwszy (kreator) pozwoli nam w łatwy sposób dobrać efekt do danego instrumentu, wokalu etc. oraz wysłać go na sumę lub do monitorów. Drugi pozwoli kontrolować poziom sygnałów wejściowych i podpowie, jak ustawić gain, aby uniknąć przesterowania sygnału. Kolejną funkcją przydatną dla początkujących są komórki pamięci ustawień. Zakładki bibliotek znajdziemy na wejściach, wyjściach (aux master), w efektach i zakładkach korekcji. Mamy do dyspozycji kilkadziesiąt wbudowanych propozycji do wykorzystania, zawierających informacje o poziomie, korekcji, kompresji i bramkowaniu. Możemy też zapisać własne ustawienia. Ucieszą się też właściciele paczek QSC z serii K i KW – w menu miksera znajdziemy podpowiedzi, jaką czułość trzeba ustawić na danej paczce, by jak najlepiej współpracowała z mikserem.  Testy w boju Podczas kilku testowych dni udało mi się zabrać TouchMixa na konferencję i koncert w małym klubie. Konferencja minęła gładko i nie było wiele do roboty. Wniosek po niej mam tylko taki, że przy najbliższej aktualizacji oprogramowania producent mógłby wrzucić do wyboru dla przycisków funkcyjnych opcję, która pozwoli na przywołanie jednym przyciskiem wybranego kanału w celu szybkiej kontroli jego parametrów. Kolejnym miejscem testowym była warszawska klubokawiarnia Chmury mieszcząca się przy ulicy 11 listopada 22 na warszawskiej Pradze. Tam też w okolicach porannych odbył się koncert zespołu November Project. Z powodu drobnych opóźnień i dużej liczby muzyków grających na maleńkiej scenie była to idealna okazja do przetestowania czy QSC TouchMix 16 pozwala na szybką sprawną pracę w warunkach zwiększonego ciśnienia i ograniczonego czasu. I tu moje zdziwienie – pomimo powolnego dosyć rozruchu interfejsu, po paru ruchach byłem w stanie całkiem szybko poruszać się po mikserze. Na pewno przydałoby się parę usprawnień i skrótów, ale liczę na to, że takie opcje pojawią się w aktualizacji oprogramowania. Mikser brzmi naprawdę dobrze (jak na swój przedział cenowy). Korektory na wejściach i wyjściach reagują w miarę szybko i precyzyjnie, zaś efekty jego działania słychać już nawet przy niewielkich ruchach gałkami. Dynamika jest na przyzwoitym poziomie, bramka działa bez strzałów, a kompresor kompresuje płynnie, bez artefaktów i efektupompowania. Tu należy dodać, że zarówno w zakładce bramki, jak i kompresora możemy ustawić tryb simple, który powoduje przełączenie dynamiki w tryb obsługi jedną gałką – takie ułatwienie dla początkujących. Do wyboru mamy osiem wbudowanych efektów, w tym dwa reverby, mono i stereo delay, chorus oraz pitch shifter. Jednocześnie możemy używać czterech z nich w dowolnej konfiguracji (np. cztery razy pitch shifter). Efekty są proste, ale muszę przyznać, że bardzo przyjemne. Lush reverb sprawdził się na bębnach, a stereo delay, którego użyłem na wokalu, był bardzo czytelny, w modulacji przypominał trochę delay Korga. Na koniec postanowiłem nagrać sumę z miksera. Niestety, mój pendrive z USB 2.0 miał małą pojemność, więc zaniechałem próbę nagrywania wielośladowego. Stereofoniczny materiał udało się zarejestrować bez problemu, a po koncercie nie miałem kłopotu z odtworzeniem tego, co nagrałem. Nagrywanie odbywa się w formacie WAVE z częstotliwością próbkowania 48 lub 44,1 kHz.  Podsumowanie QSC TouchMix 16 to niecodzienny produkt. Przyznam, że podchodziłem do niego z pewną rezerwą, jest to bowiem mikser, który miksera w ogóle nie przypomina, przynajmniej na pierwszy rzut oka. Ani jednego suwaka na pokładzie, parę przycisków, dwa rzędy potencjometrów i wielki podświetlany jog. Wiadomo, że nie ma co brać go na duże sztuki, natomiast konferencje, mniejsze eventy i koncerty w małych klubach to dla niego odpowiednie środowisko. Duża liczba wejść i wyjść, jak na tego rozmiaru urządzenie, zapewni wystarczającą elastyczność. Wbudowana dynamika i efekty wzbogacą nasz miks, a wielośladowe nagrywanie pozwoli na przeprowadzenie wirtualnej próby czy zmiksowanie materiału z koncertu w domu. Od dystrybutora dowiedziałem się, że na początku 2015 roku ma zostać wypuszczona aplikacja do sterowania mikserem do urządzeń opartych o system Android oraz aplikacja tylko do odsłuchu osobistego. W mikserze tym brakuje mi tylko jednej rzeczy – warstwy custom layer, która w przypadku tak małego miksera byłaby w pewnych sytuacjach wręcz zbawienna. Mam nadzieję, że przy którejś z aktualizacji oprogramowania pojawi się możliwość stworzenia takiej warstwy, chociażby z poziomu iPada.    tekst Filip DzięciołMuzyka i Technologia

Tagi:

qsc