S21, jak na swój przedział cenowy, wykonany jest solidnie. Elementy obudowy są do siebie dopasowane i wykonane z dobrych materiałów. Świetnym rozwiązaniem jest zastosowanie podświetlenia LED na górnej belce z możliwością regulacji jasności. System operacyjny Windows zastąpiono teraz Linuxem, który słynie ze stabilności. Pierwsze dźwięki wydobywające się z konsolety uświadamiają użytkownikowi, że ma do czynienia z brzmieniem wysokiej jakości.

Bezkompromisowość nigdy nie jest opłacalna. Stanowi naczelną zasadę jedynie tych firm, które nie idą z prądem starego giełdowego sloganu o maksymalizacji zysków przy jednoczesnej minimalizacji strat. Oczywistym jest fakt, że najlepiej zarabiają ci producenci, którzy liczą się z opinią marki budżetowej, mającej – mimo wielu minusów – jeden niezaprzeczalny atut: cenę. DiGiCo od początku istnienia pod swoim obecnym logo zawsze było synonimem bezkompromisowości. Świętowało i nadal świętuje sukces modelu SD7, który używany jest na największych scenach świata, a realizatorów chwalących jego brzmienie nie da się zliczyć. Mniejsze modele, łącznie z SD11, są w stanie korzystać z tych samych stageboxów, co czyni je najmniejszymi gabarytowo konsoletami, które charakteryzują się najwyższą jakością dźwięku. Rok 2015 przyniósł jednak wstrząs, bo jak inaczej można nazwać premierę produktu DiGiCo, który oparty jest na zupełnie innym systemie operacyjnym, ma całkowicie inne ekrany, a interface programowy stanowi większą rewolucję w produktach tej firmy niż ostatni wynik wyborów parlamentarnych w naszym kraju.  Skąd taki krok? Tylko jedno słowo może przyjść potencjalnemu zainteresowanemu do głowy – kompromis. Marka nadal pragnie trafić do ludzi o bardzo wysokich wymaganiach względem jakości dźwięku, ale mających ograniczony budżet. Jest to propozycja dla domów kultury, teatrów, klubów muzycznych oraz firm potrzebujących mobilnej konsolety ze sporymi możliwościami, ale w rozsądnej cenie. Kompromisem tu jest właśnie ograniczenie możliwości konsolety względem serii SD, aby przy niższej cenie detalicznej oferować najwyższej jakości brzmienie. Należy nadmienić, iż w zamyśle DiGiCo S21 nie jest następcą konsolet SD, tak jak to było w przypadku serii SD, zastępującej legendarne już urządzenia DLive. Stanowi próbę otwarcia nowej ścieżki rozwoju, powiększającej liczbę użytkowników. Konsoletę razem z case’em transportowym jest w stanie podnieść na wysokość bagażnika jedna osoba i przetransportować na miejsce imprezy, co stanowi bardzo dobre rozwiązanie dla realizatorów, którzy wolą jeździć z własnym stołem, lub dla całych zespołów, które same zapewniają technikę podczas grania koncertów, gwarantując sobie maksymalny komfort w pracy.  Prezencja i ergonomia S21, jak na swój przedział cenowy, wykonany jest solidnie. Elementy obudowy są do siebie dopasowane i wykonane z dobrych materiałów. Świetnym rozwiązaniem jest zastosowanie podświetlenia LED na górnej belce z możliwością regulacji jasności. Regulować możemy również jasność podświetlenia samych ekranów oraz manipulatorów. Mamy dwa ekrany o przekątnej 10”, dwadzieścia jeden suwaków, dwadzieścia sześć czułych na dotyk enkoderów (z funkcją przycisku) i regulator poziomu wyjścia słuchawkowego. Całość uzupełniona jest kompletem przycisków przy każdym kanale, odpowiedzialnych za wyciszenie i podsłuch/ wybór. Jest też sześć przełączników, umieszczonych po prawej stronie, służących do obsługi scen oraz zmiany warstw kanałów. Jedyny miernik dostępny na powierzchni służy do kontroli poziomu wyjścia z szyny wyjściowej. Okrojono panel z przycisków zawierających nazwy kanałów oraz możliwości podglądu sygnału na poszczególnych torach wejściowych bezpośrednio przy tłumiku. S21 ma interaktywne mierniki wejściowe i wyjściowe na każdym torze kanałowym. Oznacza to, że każdy tłumik, w zależności od konfiguracji, czyli typu szyny, którą obsługuje – czy to wejścia, wyjścia, wysyłki, grupy, matrycy, szyny master czy solo, ma swój odpowiednio kolorystycznie oznaczony channel strip. Wszelkie informacje o nazwie kanału, przyporządkowaniu do szyny wyjściowej, mierniki sygnału wejściowego oraz wyjściowego, znajdują się właśnie tu, a dzięki niewielkiej odległości pomiędzy ekranem a powierzchnią roboczą oraz dobrze dobranemu kątowi, z jakim pochylone są ekrany względem tłumików, uwaga realizatora skupiona jest na informacjach zawartych na ekranach. Dzięki zastosowaniu różnokolorowego podświetlenia tylko tych enkoderów, które są potrzebne do modyfikowania wybranych parametrów, praca na konsolecie jest bardzo intuicyjna, a możliwość ich zmiany zarówno za pomocą ekranów dotykowych, jak i wspomnianych enkoderów, jest bardzo wygodna. Po przytrzymaniu danego pola na ekranie dotykowym uzyskujemy możliwość szybkiej edycji najważniejszych parametrów danego kanału. Panel tylny zaprojektowany jest z uwzględnieniem możliwości wieloletniego użytkowania. Ma on dwa sloty na karty umożliwiające połączenie konsolety z zewnętrznym światem za pomocą różnych formatów. Rozwiązanie to jest o tyle istotne, że umożliwia w przyszłości przystosowanie stołu do nowości na rynku poprzez zamianę jednej karty na inną, co wiąże się z niewielkimi kosztami. Dodatkowo znajdziemy tu dwadzieścia cztery gniazda wejściowe w formacie XLR oraz dwanaście wyjść fizycznych, co zapewni nam już duże możliwości w przypadku braku przypisanego stageboxa. Mamy dodatkowo dostępną parę wejście/wyjście w formacie AES/EBU do podłączenia zewnętrznych źródeł lub cyfrowego przesłania sygnału do kolenych urządzeń. Znajdziemy również wtyki do połączenia sieciowego, wejście oraz wyjście wordclock oraz gniazda w formacie jack 1/4 GPIO. Wisienką na torcie jest długo oczekiwana, wbudowana karta dźwiękowa, która za pomocą złącza USB jest w stanie przekazać do konsolety i odebrać z niej jednocześnie czterdzieści osiem kanałów. Umożliwi to między innymi wirtualne próby, odtwarzanie podkładów dźwiękowych bez konwersji analogowo-cyfrowej z komputera lub wielośladowe nagrywanie koncertów.  Rewolucja, czyli Linux w akcji System operacyjny Windows zastąpiono teraz Linuxem, który słynie ze stabilności. Dziesięciocalowe ekrany użytkuje się wygodnie, aczkolwiek raz na jakiś czas niektóre gesty wyboru i regulacji trzeba powtórzyć lub poczekać na ich efekt. Tym niemniej realizatorzy pracujący na poprzednich konsoletach DiGiCo, którym nie podobał się przymus mocniejszego stukania w ekran, będą zadowoleni. Konsoleta oferuje obsługę czterdziestu kanałów wejściowych flexi (mono lub stereo), szesnastu szyn aux/subgrupa z możliwością obsługi korekcji i dynamiki, które można następnie wysłać do szyny wyjściowej lub potraktować jako osobne wyjścia z konsolety. Dysponuje również ośmioma grupami VCA (zwanymi Control Group) oraz matrycą 8 × 10. Na ekranach wyświetlonych jest po dziesięć kanałów, a ich kolejność i rodzaje ustalamy w bardzo wygodny sposób poprzez użycie przycisku z czterema kwadratami i naciśnięcie funkcji edit. Mamy na tym poziomie wgląd we wszystkie możliwe kanały i możemy je dowolnie rozplanować, by dostosować do naszych potrzeb. Rozwiązanie to docenią ci, którzy uznawali możliwości przygotowania stołów serii SD za zbyt rozbudowane i czasochłonne. Mamy również opcję zbudowania podręcznej warstwy, złożonej z dowolnych dziesięciu torów kanałowych, znanej z konsolet SD jako spill set, jak również możemy dowolną warstwę zablokować jako tzw. master set na prawym ekranie, przerzucając jednocześnie wszystkie inne kanały na ekran lewy.  Bezkompromisowość czyli brzmienie DiGiCo Pierwsze dźwięki wydobywające się z konsolety uświadamiają użytkownikowi, że ma do czynienia z brzmieniem wysokiej jakości. Świetna reakcja na ruchy potencjometrami oraz precyzja korektora pozwalają kreować dokładnie taki miks, jaki chcemy uzyskać. Wartości podane na wyświetlaczu doskonale pokrywają się z tym, co słyszymy, i nie ma potrzeby wprowadzania zawyżonych wartości tłumienia lub wzmocnienia, aby uzyskać pożądany efekt. Jest to domena jedynie konsolet z najwyższej półki i, mimo relatywnie niskiej ceny, po S21 możemy się spodziewać, że całość brzmienia zależy jedynie od warunków zastanych oraz naszych umiejętności, a nie od ułomności stołu. Efekty pokładowe w sposób wystarczający uzupełniają możliwości konsolety i są zaprogramowane tak, aby odpowiednio wymodelować wirtualną przestrzeń, w jaką chcemy wtopić przetwarzane sygnały. Każdy kanał nowego DiGiCo wyposażony jest w czteropasmowy korektor parametryczny obsługiwany z poziomu ekranu. Jest to rozwiązanie radykalnie różne od spotykanego dotychczas w produktach DiGiCo, ale działające bardzo dobrze i precyzyjnie. Mamy również dwa bloki dynamiki. Pierwszy ustawić możemy jako kompresor standardowy lub wielopasmowy z osobą regulacją dla każdego pasma. Drugi natomiast możemy wykorzystać w postaci bramki, kompresora sterowanego zewnętrznym sygnałem oraz duckera, również z funkcją sidechain. Wszystkie dostępne algorytmy trzymają wysoki poziom jakościowy, a ich regulacja jest bardzo elastyczna, dzięki czemu nadają się zarówno do kontroli instrumentów perkusyjnych, jak i wokali oraz całych miksów. Możemy dodatkowo cztery wybrane kanały (wejściowe lub wyjściowe) wyposażyć w wirtualne nasycenie lampowe. Na każdej dostępnej szynie (również w sekcji wejściowej) możemy dodatkowo zainsertować zewnętrzne urządzenia lub jeden z dostępnych na pokładzie szesnastu graficznych korektorów. Doszukać się można jednak braku pewnych funkcji – mam na myśli choćby nabijanie tempa. Mamy przecież możliwość uruchomienia więcej niż jednej instancji efektu studio delay, który dzięki dostępnym regulacjom może być używany w bardzo kreatywny sposób, ale jednak tempo działania wszystkich użytych efektów tego typu jest wspólnie nabijane przez dotykanie enkodera po prawej stronie ekranu. Również funkcje macro, które między innymi w szerokim zakresie mogły być definiowane w małej konsolecie SD11, w tym przypadku ograniczają się dosłownie do paru funkcji, które możemy przeciągnąć w górną część lewego ekranu, przy czym są one konkretnie określone. Producent jednak już od paru lat przyzwyczaja nas do corocznych aktualizacji, które za każdym razem powodują wzrost możliwości konsolet. Mam nadzieję, że w przyszłości problem ten zostanie zniwelowany, a pewne funkcje bez wątpienia pojawią się w kolejnych aktualizacjach oprogramowania.  Wielka moc na krótkiej smyczy Każdy producent w branży audio ma swój styl i stara się przyzwyczaić klientów do pewnych rozwiązań. Nie wiem, czemu DiGiCo po latach konsekwencji postanowiło przeskoczyć na równoległy tor, w którym znalazło się miejsce na uproszczenia i odejmowanie pewnych funkcji, tym bardziej, że niektóre z nich dostępne są nawet w stołach za około 10 000 zł. Oczywiście cena zgodnie z nową drogą również została obniżona, co umożliwiło wielu użytkownikom cieszenie się brzmieniem wysokiej klasy przy pewnych ograniczeniach konstrukcyjnych i programowych. Jestem jednak pewien, że ten angielski produkt będzie rozwijał się wraz z trendami i nowo powstającymi formatami, aby po paru latach wciąż mógł być w pełni funkcjonalny. Jeśli potrzebujemy obecnie świetnie brzmiącej konsolety, zdolnej obsłużyć do czterdziestu kanałów, a naszym zamierzeniem jest stopniowe rozwijanie działalności, to zakup tego produktu będzie stanowił dobrą inwestycję i jest zdecydowanie wart rozważenia – pod warunkiem pogodzenia się z brakiem paru linijek kodu oprogramowania.  tekst Andrzej Skowroński Muzyka i Technologia

Tagi:

digico