W ramach niniejszego testu miałem okazję przyjrzeć się dwóm przedstawicielom serii TCS: dwudrożnemu zestawowi TCS-122 oraz subbasowi TCS-S15A. Zestawy TCS przewidziane są wyłącznie do podwieszania. Jako docelowe środowisko pracy zestawów serii TCS (dawniej Contracting) wymieniłbym przede wszystkim kluby muzyczne, świątynie, teatry, a nawet stadiony, gdyż wersje pasywne dostępne są w wariancie IP54, odpornym na warunki atmosferyczne.

W świecie pro-audio brytyjski Turbosound znany jest przede wszystkim z autorskich rozwiązań akustycznych, które w nietypowy sposób pozwalają ominąć naturalne ograniczenia głośników. Wśród nich znajdziemy dość oryginalnie wyglądające korektory fazy, skomplikowane w swej budowie wielokanałowe tuby (Polyhorn, Dendritic-horn) oraz wiele innych, chronionych międzynarodowymi patentami. A jako że Turbosound był pierwotnie firmą nagłośnieniową i produkował sprzęt głównie na potrzeby własnych realizacji, to produkty oparte o wspomniane układy akustyczne funkcjonowały głównie na rynku koncertowym. Naturalną koleją rzeczy było zatem przeniesienie ich na rynek instalacyjny.  Podczas prac nad nowatorskim systemem liniowym Flex Array inżynierowie Turbosounda uznali, że część zastosowanych tam pomysłów może okazać się przydatna w sprzęcie o nieco mniej złożonej budowie. Już niedługo po premierze tego systemu, a dokładniej podczas wystawy NAMM w 2009 roku, zaprezentowano serię o nazwie Contracting, która to sama w sobie sugerowała docelowy obszar zastosowań produktów o wspólnym oznaczeniu TCS. Z pozoru była to tylko kolejna seria dwudrożnych (poza jednym wyjątkiem) instalacyjnych zestawów głośnikowych, ale wyróżniał ją jeden dość istotny element. Otóż w miejsce typowej tuby drivera zastosowano bardzo zaawansowany konstrukcyjnie Dendritic-horn, pozwalający niezwykle precyzyjnie zdefiniować kąty, w których zawiera się dyspersja układu driver–tuba, redukując przy tym znacząco natężenie dźwięku wydostającego się poza te kąty. W praktyce ułatwia to zainstalowanie zestawu głośnikowego w taki sposób, by zminimalizować poziom natężenia dźwięku emitowanego w stronę ścian lub sufitu, co daje w rezultacie mniej odbić i szkodliwych interferencji. Z punktu widzenia instalatora główna korzyść polega na tym, że uzyskuje się lepsze efekty niż przy tradycyjnych rozwiązaniach, przy podobnym nakładzie pracy.  System TCS z bliska W ramach niniejszego testu miałem okazję przyjrzeć się dwóm przedstawicielom serii TCS: dwudrożnemu zestawowi TCS-122 oraz subbasowi TCS-S15A. Pomimo zróżnicowanej wielkości, obie konstrukcje mają podobnie ukształtowaną trapezoidalną obudowę, przy czym kształt trapezu występuje nie tylko w podstawie i ściance górnej, lecz także w ściankach bocznych. Obudowy zestawów wykonano ze sklejki brzozowej o grubości 15 mm i wykończono lakierem strukturalnym. Ów lakier standardowo występuje w kolorze czarnym lub półmatowym białym; za dopłatą można zażyczyć sobie wykończenia w innym kolorze. Przednią płytę w obu przypadkach chroni metalowy grill z podklejoną doń akustycznie przepuszczalną gąbką, zaś z tyłu znajdziemy panel z przyłączami – pojedynczym speakonem oraz blokiem złączy zaciskowych. Podobieństwo kształtu obu obudów jest tutaj nieprzypadkowe, gdyż opcjonalny hardware pozwala zestawiać je ściankami do siebie w różnych konfiguracjach. Zestawy TCS przewidziane są wyłącznie do podwieszania – nie znajdziemy tutaj gumowych nóżek, narożników, wpustów na statyw ani uchwytów, zatem o typowym użytkowaniu estradowym można od razu zapomnieć. Zaprojektowano je wszakże z myślą o precyzyjnym dopasowaniu do konkretnego pomieszczenia, co na etapie projektowym ułatwić mogą umieszczone na stronie producenta pliki EASE. TCS-y wyglądają bardzo estetycznie i mają tę samą wysokość ścianki przedniej. Są przy tym stosunkowo ciężkie, warto zatem zadbać, by ich podwieszaniem zajęła się doświadczona ekipa.  Zestaw szerokopasmowy TCS-122 jest dwudrożnym zestawem, zbudowanym w oparciu o dwunastocalowy woofer i driver 1,4”, współpracujący z opatentowaną przez Turbosounda tubą o nazwie Dendritic-horn. Obudowa zestawu ma kształt podwójnie trapezowy, przy czym kąty, pod którymi usytuowane są ścianki, mają miarę 10° dla powierzchni górnej i dolnej oraz po 20° dla bocznych. Do podwieszenia zestawu przewidziano dziewięć punktów oczkowych M10, a także cztery punkty M8, kompatybilne z uchwytem naściennym lub sufitowym produkcji Turbosounda, a także firmy OmniMount. Punkty oczkowe przymocowano do wewnętrznych stalowych kątowników, które dodatkowo wzmacniają całą konstrukcję. Oprócz nich, obudowa ma solidne wzmocnienia wewnętrzne wykonane ze sklejki, włączając w to podpórkę dla dość masywnego drivera, by nie opierał się wyłącznie na tubie. Ta zaś dostępna jest w trzech wariantach kierunkowych (60° × 40°, 90° × 40° i 90° × 60°) i daje się obrócić o 90°, oczywiście po zdemontowaniu maskownicy. Tuba Dendritic-horn to bardzo zaawansowana konstrukcja akustyczna mająca utrzymać w ryzach charakterystykę kierunkową drivera w szerokim zakresie pasma i stąd biorą się jej znaczące rozmiary. Z kolei woofer to solidny dwunastocalowy przetwornik z dużym magnesem, czterocalową cewką i aluminiowym koszem. Głośnik ten pracuje w obudowie typu bass-reflex, z dwoma portami ulokowanymi w jej dolnych narożnikach. Przestrzeń tuż za głośnikiem wyłożona została włókniną mającą zapobiec powstawaniu fal stojących. TCS-122 obciąża wzmacniacz impedancją 8 Ohm i jest w stanie przyjąć moc ciągłą rzędu 500 W RMS, przy czym zalecana jest końcówka dysponująca mocądwukrotnie wyższą, aby możliwe było dynamiczne granie. Zestaw oferowany jest w wersji pasywnej, a także w wariancie DP, z wbudowanym wzmacniaczem 2 × 800 W klasy D, układami DSP i możliwością pracy w sieci. Do testów dostarczono nam jednak wersję bez wzmacniacza, a ta może pracować w trybie bi-amp lub pasywnym. Pierwszy z nich wymaga zastosowania aktywnego podziału pasma i dwóch kanałów wzmacniacza (1000 W + 200 W), zaś w drugim przypadku za dopasowanie drivera do woofera odpowiada zwrotnica, której filtry dzielą pasmo symetrycznie w punkcie 1,2 kHz z nachyleniem 24 dB/oct. Sądząc po liczbie elementów, rola zwrotnicy sprowadza się do podziału pasma i nie ma tu obwodów rezonansowych korygujących charakterystykę. Same zaś elementy są wysokiej jakości, o czym świadczą kosztowne cewki powietrzne czy też ogromny pięćdziesięciowatowy rezystor, będący kluczowym elementem układu tłumiącego driver, którego sprawność przewyższa o około 9 dB sprawność dwunastocalowego woofera. Co ciekawe, w zwrotnicy przewidziano osobne odczepy dla poszczególnych wariantów kierunkowych horna, ale zabrakło mi dociekliwości, by sprawdzić, czy faktycznie różnią się one pod względem elektrycznym. Być może chodziło tu o kompensację wyższego poziomu dźwięku wydobywającego się z węższego wariantu tuby, który bardziej skupiłby dźwięk w przestrzeni?  Układanka z klocków Zestawy TCS mogą pracować samodzielnie, niemniej znacznie ciekawszą perspektywą wydaje się budowanie zeń klastrów. Podstawową formą połączenia dwóch zestawów jest przymocowanie ich w konfiguracji pionowej, driverami do siebie. Od razu dodam, że w tym przypadku raczej zalecałbym zastosowanie modelu o czterdziestostopniowej dyspersji pionowej (np. 60° × 40° na górze, 90° × 40° na dole), gdyż przy 60° zakładka będzie zbyt duża i powstaną szkodliwe interferencje. Uzyskany poprzez złożenie dwóch zestawów w pionie układ akustyczny znacznie zyska na sprawności przetwarzania tonów niskich, a także pomoże je ukierunkować, w rezultacie czego otrzymamy zestaw będący w stanie ograć całkiem spore pomieszczenie. Jeśli wyposażamy odpowiednio wysokie pomieszczenie, można pomyśleć o systemie złożonym z komponentów przylegających do siebie ściankami bocznymi, tak jak w przypadku systemów quasi-liniowych o stałym zakrzywieniu. Z prostych wyliczeń geometrycznych wynika, że przy odpowiednio obróconych czterdziestostopniowych tubach nie będziemy mieli tzw. zakładki pomiędzy driverami, a ewentualne interferencje zostaną zminimalizowane. To właśnie w takiej sytuacji falowód Dendritic-horn będzie w stanie pokazać pełnię geniuszu jego twórców. Tworząc klastry, warto pamiętać o wchodzącym w skład serii TCS dedykowany downfillu TCS-61. Ten niepozorny malutki zestaw, zbudowany w oparciu o sześciocalowy głośnik, będzie w stanie efektywnie uzupełnić dźwiękiem bliskie pole, pozostając przy tym w pełni kompatybilnym mechanicznie i stylistycznie z większymi modelami.  Odsłuch i pomiary Testy odsłuchowe rozpocząłem od pojedynczego zestawu TCS-122. Wydobywający się z niego dźwięk można opisać jako czytelny i zrównoważony, niemniej przy odsłuchu muzyki mechanicznej z bliskiej odległości na osi głośników trochę przeszkadzał zakres 1,5–2 kHz, co jest dość charakterystyczne dla dużych driverów. Pomogło użycie korektora, za pomocą którego podciąłem nieco pasmo w okolicy 3 kHz dla przyjemniejszego odsłuchu. To są drobne detale, natomiast bardzo istotną właściwością okazała się bardzo wyczuwalna różnica w głośności w punktach leżących po obu stronach deklarowanej granicy dyspersji tuby. Tutaj mamy do czynienia niemalże z pełnym odcięciem fragmentu przestrzeni, do którego emitowany jest dźwięk (oczywiście pominąwszy niski środek i pasmo basowe). Podobne wrażenia miałem przy okazji pracy z zestawami serii Aspect, w których to zastosowano technologię Polyhorn. Jest to kolejna tajna broń Turbosounda, która działa równie skutecznie, ale tworzący polihorn układ mechaniczny wymaga nieco więcej miejsca. Jest to o tyle istotne, że zestawy TCS są od Aspecta znacznie mniejsze i lżejsze. Z punktu widzenia projektanta można ponarzekać, że producent podaje charakterystyki kierunkowe zestawów TCS w paśmie od 1 kHz w górę, pomijając dość istotny aspekt zgrania drivera i woofera. Podany przez producenta górny kraniec pasma przenoszenia na poziomie 20 kHz wydaje się odrobinę przesadzony, gdyż pomiary pokazują, że fale odpowiadające kilkunastu i więcej kHz są przetwarzane nieco mniej skutecznie. Trudno stwierdzić, czy wynika to z charakterystyki samego drivera, czy też najwyższe dźwięki gubią się w – bądź co bądź – skomplikowanym konstrukcyjnie i zawiłym Dendritic-hornie. Inną sprawą natomiast jest, że ukształtowane przez niego czoło fali jest spójne i zgrane czasowo w paśmie użytecznym, co w praktyce absolutnie wynagradza mniej znaczące niedostatki tego rozwiązania. Przy odpowiednio powieszonym zestawie TCS-122, na odległościach nieprzekraczających 20 m (przy tubie 90° × 60°) można cieszyć się pełnopasmowym brzmieniem o równomiernym rozkładzie natężenia. Przy dalszym odsuwaniu się od zestawu zaczynają zanikać najwyższe tony. Bardzo prawdopodobnym jest, że w przypadku zastosowania węższej tuby ten dystans ulegnie wydłużeniu. Jak wspomniałem wcześniej, ciekawe rezultaty można uzyskać po złożeniu dwóch zestawów TCS-122 driverami do siebie. Z uwagi na to, że miałem dostęp jedynie do modelu TCS-122/96, wiązało się to z pewnymi interferencjami, co widać na załączonych pomiarach. Nie można wykluczyć również oddziaływania na siebie oddalonych o dwukrotność rozmiaru tuby wooferów, toteż przy takim układzie w moim przypadku konieczne były korekty w paśmie 250 Hz i okolicach 630 Hz. Pojawiło się za to więcej wysokiego dołu (zakres 80–140 Hz), którego niedostatek odczuwalny był przy pojedynczej paczce.  Subbas do kompletu Aby należycie wesprzeć zestaw szerokopasmowy w najniższym zakresie pasma akustycznego, producent proponuje nam zwrócić uwagę na subbas TCS-B15A. Jego obudowa ma podobny kształt do TCS-122, dzięki czemu oba zestawy pasują do siebie tak pod kątem mechanicznym, jak i wizualnym. Trzeba jednak dodać, że subbas jest nieco większy i o przeszło 11 kg cięższy od swojego szerokopasmowego kompana. Wynika to nie tylko z zastosowania słusznych rozmiarów klasycznego układu magnetycznego w piętnastocalowym głośniku, lecz także z solidności wykonania obudowy, którą poza tym, że została skręcona i sklejona, wzmocniono dodatkowo wewnątrz licznymi ożebrowaniami. A jako że już sam podwójnie trapezoidalny kształt obudowy zapobiega powstawaniu fal stojących w jej wnętrzu, nie było konieczności włożenia doń materiałów tłumiących. Podwieszenie ważącego 40 kg subbasu jest możliwe przy użyciu ośmiu punktów oczkowych M10. W centralnej części ścianki przedniej znajdziemy piętnastocalowy woofer, zaś po jego obu stronach zostały szeroko rozmieszczone porty bass-reflex. Generalnie układ z głośnikiem na froncie jest jedną z najprostszych konstrukcji subbasowych, ale w tym przypadku ważniejsze od maksymalnej wydajności jest prawidłowe sumowanie się basu z zestawem szerokopasmowym. Fazowa zgodność obu zestawów pozwala na tzw. zakładkę częstotliwościową, umożliwiającą dodatkowo kierunkowanie dźwięku w kłopotliwym zakresie niskiego środka. Byłoby to znacznie trudniejsze, gdyby producent zdecydował się na zastosowanie układu band-pass bądź tubowego. Przestrzegam jednak przed równoległym łączeniem niefiltrowanego subbasu z zestawem szerokopasmowym w konfiguracji pasywnej. Wówczas TCS-B15A grający skutecznie do 4 kHz wprowadziłby więcej bałaganu do dźwięku niż pożytku. Głośnik w subbasie ma wprawdzie podobne parametry mocowe i impedancyjne jak zestaw szerokopasmowy, lecz w zakresie swojej pracy będzie w stanie wydobyć z siebie znacznie większy SPL, toteż absolutnie rozsądna wydaje się konfiguracja klastra złożona z pojedynczego subbasu i dwóch TCS-122.  Podsumowanie Jako docelowe środowisko pracy zestawów serii TCS (dawniej Contracting) wymieniłbym przede wszystkim kluby muzyczne, świątynie, teatry, a nawet stadiony, gdyż wersje pasywne dostępne są w wariancie IP54, odpornym na warunki atmosferyczne. Można by rzec, że od strony technologicznej firma Turbosound z powodzeniem przeniosła swoje doświadczenia touringowe na rynek instalacyjny. Spośród minusów najbardziej kłopotliwym wydaje się chwilowo mało czytelna strona producenta, na której z powodu trwającej przebudowy trudno jest dotrzeć do dokumentacji, takiej jak karty katalogowe produktów, czy też posortować poszczególne zestawy głośnikowe seriami. Gdy już to się nam uda (łatwiej będzie skorzystać z wyszukiwarki internetowej), docenimy z pewnością pliki do programu EASE, za pomocą których można wirtualnie ulokować zestawy TCS w docelowym środowisku i zasymulować ich działanie. Wdrażając falowód Dendritic-horn do dwudrożnych zestawów instalacyjnych, Turbosound skupia swoją uwagę na tym segmencie rynku instalacyjnego, którą już czternaście lat wcześniej po części zagospodarowały m.in. systemy ARCS firmy L-Acoustics. Trudno się temu dziwić, ponieważ zestawy głośnikowe o precyzyjnie wydzielonej kierunkowości mogą okazać się potężnymi narzędziami w rękach projektanta, który świadomie zmierza do uzyskania możliwie najlepszych efektów w zastanym środowisku akustycznym. Bezpośrednim konkurentem francuskiego systemu wydawał się do tej pory Aspect, niemniej pojawiła się potrzeba przeskalowania użytej w nim technologii do nieco mniejszego formatu, w wyniku czego na rynku w 2009 roku pojawiły się TCS-y, na które odpowiedzią z francuskiej strony była wprowadzona dwa lata później seria ARCS II. Oczywiście ta rywalizacja wykracza poza linię francusko-brytyjską, która to, jak pokazała historia obu narodów, od wieków pełna była prześcigania się w coraz to bardziej oryginalnych pomysłach.   tekst i zdjęcia Przemysław Waszkiewicz Muzyka i Technologia