Nowa seria EON600 została przez producenta prawie zupełnie przeprojektowana, co odzwierciedliło się zarówno w zastosowanych nowinkach technologicznych, jak i przełożyło na właściwości użytkowe.

Przez wiele lat sceptycznie podchodziłem do dwudrożnych zestawów głośnikowych z piętnastocalowym głośnikiem i jednocalowym driverem, uważając to rozwiązanie za wielce kompromisowe. Dlaczego? Otóż punkt podziału pasma, wymuszony przez właściwości drivera, wypadał zwykle na częstotliwości, w której kąt grania piętnastocalowego woofera znacząco się zawężał, w efekcie czego dźwięk zgadzał się jedynie w wąskim kącie na osi głośników, natomiast poza osią powstawała dziura w tonach średnich. Obejść ten problem dało się poprzez zastosowanie większego drivera, mniejszego woofera bądź układu trójdrożnego. Skądinąd zupełnie odmienną drogą poszła firma JBL, o czym miałem okazję się przekonać, testując nowy zestaw EON615.   O popularności serii EON świadczy liczba dwóch milionów sprzedanych egzemplarzy w ciągu prawie dwudziestu lat – o takim wyniku wielu producentów może co najwyżej pomarzyć. A ponieważ w tym czasie dokonał się spory postęp technologiczny, nikogo chyba nie dziwi fakt, że obecnie sprzedawane EON-y są znacznie bardziej zaawansowane od produktów należących do pierwszej generacji tej serii. Pomimo tego pewne cechy nadal pozostały niezmienne, a spośród nich warto wymienić choćby wbudowany napęd czy też niewielki ciężar. Ów ciężar w pierwszych modelach EON-ów zredukowano nie tylko na drodze zastosowania obudowy z tworzywa, lecz także poprzez użycie lekkich neodymowych magnesów. Jak wiemy, materiał ten na przestrzeni ostatnich kilku lat zdrożał wielokrotnie, stąd też stworzenie produktu lekkiego i przy tym niedrogiego stało się nie lada wyzwaniem. W niniejszym teście postaram się sprawdzić, jak wybrnęła z tego firma JBL.  615 z zewnątrz W dotychczasowych edycjach EON-ów bardzo charakterystycznym elementem wzorniczym były wychodzące na zewnątrz wyloty portów bass-reflex, zakończone ożebrowaniem. Pierwotnie ożebrowanie to wykonane było z aluminium i służyło do chłodzenia stopni mocy, zaś głównym czynnikiem chłodzącym był ruch powietrza przelatującego przez wspomniane porty. A ponieważ współczesne cyfrowe wzmacniacze mają bardzo dużą sprawność i, co za tym idzie, emitują mało ciepła, stosowanie takich wymyślnych zabiegów przestało mieć rację bytu. W serii EON600 zrezygnowano całkowicie z eksponowania bass-refleksów, ukrywając je za bardzo dyskretnym wzorniczo metalowym grillem. Warto dodać, że ów grill wyłożono od wewnątrz drobno plecioną siateczką, uodparniając do pewnego stopnia głośniki przed wpływem warunków atmosferycznych. Wykonaną z polipropylenu lekką obudowę modelu EON615 charakteryzuje profesjonalny design – praktycznie wszystkie jej widoczne od przodu elementy przybrały różne tonacje czerni i szarości, włączając w to logo. Nawet umieszczona pod nim dioda sygnalizująca włączenie zasilania świeci w kolorze białym, a w razie potrzeby można ją wyłączyć. EON615 ma budowę symetryczną, co oznacza, że można go ustawić w pozycji monitora obustronnie, dzięki czemu możemy wokaliście postawić dwa odsłuchy z driverami na zewnątrz. Nie ryzykujemy przy tym zarysowania obudowy, gdyż producent pomyślał o gumowych nóżkach zabezpieczających ją również i w tej pozycji. Stabilność takiego ustawienia jest jednakowoż co najwyżej wystarczająca, zatem trzeba uważać, by przypadkiem nie trącić monitora zbyt mocno. Zestawy można stawiać pionowo jeden na drugim, co może przydać się podczas transportu, jak również w celu zbudowania drumfilla. Są to jednak tylko funkcje dodatkowe, które dostajemy ekstra, gdyż zapewne w 90% przypadków EON-y będą pracowały na statywach kolumnowych. Wkładanie ważącego niespełna 18 kg EON615 na statyw nie sprawia żadnego problemu, m.in. dzięki ergonomicznie rozmieszczonym uchwytom, których w sumie mamy cztery – dwa po bokach i dwa z tyłu obudowy, na górze i na dole. Testowany zestaw głośnikowy można również zawiesić, korzystając z trzech standardowych punktów oczkowych M10.  Zajrzyjmy pod osłonę Po zdemontowaniu przedniego grilla pierwszym elementem przyciągającym uwagę jest korektor fazy współpracujący z głośnikiem 15”. Przybrał on formę osłony z tworzywa, której zadaniem jest przysłonięcie wybranych partii membrany woofera, celem uporządkowania interferencji w płaszczyźnie poziomej. Dzięki temu zabiegowi, w zakresie częstotliwości zbliżonym do punktu podziału, woofer zachowuje się podobnie jak kilka mniejszych głośników umieszczonych jeden nad drugim. Pozwoliło to w dużym stopniu ominąć właściwość głośnika polegającą na zawężaniu się jego dyspersji wraz ze wzrostem częstotliwości, dzięki czemu zgranie go z przyciętym na 1,8 kHz jednocalowym driverem stało się możliwe, i to dla szerokiego zakresu kątów. Sam zaś driver współpracuje z tubą typu LSR, której mniejsza wersja stosowana jest m.in. w monitorach studyjnych M2. Tuba jest całkowicie zintegrowana z przednią ścianką obudowy, zaś jej dyspersja zawiera się w kącie o mierze 90° w poziomie i 60° w pionie. W podobny sposób zintegrowano z obudową dwa porty bass-reflex znajdujące się tuż pod wooferem. Wyloty tuneli zostały zaokrąglone, aby zmniejszyć turbulencje przelatującego przez nie powietrza.  EON615 od środka Do wnętrza polipropylenowej obudowy można się dostać tylko poprzez jej rozpołowienie. Jej wewnętrzna strona ma sporą liczbę ożebrowań nadających konstrukcji odpowiednią sztywność. Najwięcej wzmocnień ma ścianka przednia, co zupełnie nie dziwi, gdyż to właśnie do niej przymocowane są przetworniki. Dużą część ścianki przedniej stanowi zintegrowana z nią tuba drivera 2414H-1, którego zadaniem jest przetwarzanie pasma powyżej 1,8 kHz. Ten niewielki (w sensie rozmiarów zewnętrznych) przetwornik ma polimerową kopułkę oraz neodymowy magnes. Cała zaś elektronika jest dobrze chroniona w osobnej komorze, którą przykrywa dodatkowo materiał wygłuszający. Za przetwarzanie tonów niskich odpowiada piętnastocalowy głośnik JBL o symbolu 615H, przy czym liczba w symbolu może świadczyć o tym, iż został on zaprojektowany specjalnie pod kątem nowej serii EON. Na blaszanym koszu zamontowany został stosunkowo nieduży ferrytowy magnes, zatem mamy tu do czynienia z konstrukcją stanowiącą kompromis pomiędzy osiągami, ciężarem i ceną. Średnica cewki głośnika wynosi 2”, co również wynika z konieczności precyzyjnego wyważenia stosunku ciężaru układu drgającego (za czym idzie skuteczność) do mocy, jaką może przyjąć cewka. W przypadku zestawu aktywnego, w którym wzmacniacz (wraz z limiterem) został optymalnie dopasowany do przetwornika przez producenta, raczej nie ma powodu do obaw o jego przepalenie nadmiernym sygnałem. EON615 pracuje w trybie bi-amp, zaś wbudowane wzmacniacze dysponują, wedle danych producenta, mocą ciągłą wynoszącą 350 W dla woofera i 150 W dla drivera wysokotonowego. A ponieważ są to impulsowe końcówki o dużej sprawności, nie zastosowano tu klasycznych radiatorów, gdyż okazało się, że sam panel tylny jest w stanie wypromieniować wystarczającą ilość ciepła. A skoro już przy nim jesteśmy, zobaczmy, jakie ma przyłącza, kontrolki i regulatory.  Panel tylny Mikser wbudowany w nowego EON-a jest dwukanałowy, przy czym każdy z kanałów ma niezależny regulator czułości oraz mikrofonowoliniowy przełącznik poziomu. Oba przełączniki schowano w głębi panelu, uniemożliwiając ich przypadkowe przestawienie. Regulatorom czułości towarzyszą diody sygnalizujące obecność sygnału w danym kanale, zaś przy globalnym pokrętle głośności znajduje się dioda pokazująca zadziałanie limitera. Sygnały podajemy do wejść typu combo (TRS/XLR), natomiast miks obu kanałów możemy wyprowadzić za pomocą wyjścia thru (XLR) do kolejnego zestawu aktywnego. W nowym EON-ie zrezygnowano z klasycznej korekcji na rzecz presetów brzmieniowych, których mamy w sumie cztery, natomiast każdy z nich może występować w wariancie standardowym lub użytkownika. Standardowe warianty dotyczą typowych zastosowań, w których zestaw pracuje jako główne nagłośnienie (sam bądź z subbasem), monitor sceniczny bądź głośnik przetwarzający sygnał mowy i pod te zastosowania zoptymalizowane zostały poszczególne krzywe korekcji. Drobny minus należy się za to, że diody są słabo widoczne w pełnym słońcu, przez co czasami sprawia trudność odczytanie, jaki preset został włączony. Po aktywowaniu funkcji EQ+ uzyskujemy dostęp do presetów alternatywnych, których edycja może odbywać się zdalnie, za pośrednictwem pokładowego modułu Bluetooth. Po połączeniu się z testowanym zestawem za pomocą aplikacji pracującej na tablecie będziemy mogli skorzystać z trójpasmowej, w pełni parametrycznej korekcji, uzupełnionej o dwa filtry półkowe oraz linię opóźniającą. Co ciekawe, w aplikacji przewidziano możliwość komunikowania się z czterema zestawami jednocześnie oraz kopiowania ustawień między nimi, dzięki czemu nie będzie potrzeby ustawiania tego samego brzmienia osobno dla zestawu lewego i prawego. Dla porządku dodam, że w chwili pisania testu dostępna była wersja beta aplikacji działającej pod kontrolą systemu Android, zaś wersja działająca z iPadem była jeszcze w przygotowaniu (nawiasem mówiąc, jej premiera dość mocno się opóźniła). Być może dysponowałem nieodpowiednim tabletem, jednakże komunikacja z zestawami przebiegała dość kapryśnie. W moim przypadku doszło do zerwania transmisji na etapie próby aktualizacji firmware’u modułu Bluetooth w EON-ie. Na szczęście nie spowodowało to awarii zestawu. Przypuszczam, że są to problemy wieku dziecięcego i zostaną w najbliższym czasie rozwiązane przez koncern Harman Pro, tym bardziej że podobne moduły komunikacji bezprzewodowej można już spotkać w kolejnych produktach firm należących do tej grupy kapitałowej. Tak czy inaczej, możliwość zdalnego zaaplikowania i zapamiętania w aktywnym zestawie głośnikowym ustawień użytkownika jest nowością w tym przedziale cenowym i za to należy się firmie JBL duży plus.  Akcesoria dodatkowe Jak już wcześniej wspomniałem, zestawy aktywne większość roboczogodzin spędzają na statywach kolumnowych, to też i o statywach warto by powiedzieć słów kilka. Otóż niemal równolegle z premierą nowych EON-ów firma JBL wprowadziła do swojej oferty statywy, spośród których najciekawszym wydaje się JBLTRIPODGA, czyli model „gazowy”. Jego unikalność polega na tym, że podnoszenie zestawu głośnikowego do roboczej wysokości wspomagane jest przez sprężony gaz. W praktyce wygląda to tak, że ważący 15 kg monitor SRX712M wkładamy na nisko ustawiony statyw, po czym chwytamy za dźwignię i… „paczka” sama jedzie do góry! Cięższe zestawy będą oczywiście wymagały pewnej asysty ze strony ręki obsługującego, niemniej jest to milowy krok w stronę uczynienia pracy technika scenicznego lub muzyka mniej uciążliwą. Na stronie producenta widnieje informacja o pokrowcach do serii EON, w tym również o nylonowym pokrowcu uodparniającym zestaw na warunki atmosferyczne. Postanowiłem nieco podrążyć temat i niestety okazało się, że produkty te wykonuje zewnętrzna firma i są dostępne na rynku amerykańskim, ale nie w Polsce. Na szczęście w naszym kraju funkcjonujeco najmniej kilku producentów pokrowców na sprzęt i można do nich się zwrócić, a nawet pokusić o zlecenie wykonania pokrowca z otwieranym przodem, w którym EON615 mógłby grać na zewnątrz.  Podłączmy i posłuchajmy Po wybraniu presetu main i podaniu sygnału muzycznego na EON615 szybko okazuje się, iż ma on znacznie bardziej wygładzone brzmienie od wielu poprzednich konstrukcji amerykańskiego producenta. Mając okazję porównać go z testowanym już wcześniej modelem EON515XT, mogę powiedzieć, że jest on od niego nieco cichszy, ale brzmi przyjemniej i lepiej zachowuje się pod względem kierunkowości. Dołu jest tu całkiem sporo, góra dotrzymuje mu kroku, ale chyba największym pozytywnym zaskoczeniem okazał się środek pasma, którego projekcja w wykonaniu EON615 znacząco odstaje od tego, do czego przyzwyczaiły nas zestawy dwudrożne w konfiguracji 15” + 1”. Zwiększenie spójności charakterystyki kierunkowej, uzyskane na drodze mechanicznej poprzez zastosowanie zmyślnego korektora fazy, faktycznie poskutkowało bardziej równomiernym pokryciem nagłaśnianego obszaru pełnopasmowym dźwiękiem, o czym miałem okazję przekonać się, spacerując z miernikiem RTA w strefie przed i za głośnikiem. Odbywało się to na wolnej przestrzeni, w oddaleniu od powierzchni odbijających, niemniej nawet w pomieszczeniach dobra słyszalność w całym deklarowanym kącie pokrycia sprawia, że nie trzeba zanadto przebijać się głośnością. Po ustawieniu czułości wejściowej na mikrofonową okazało się, że przy maksymalnie rozkręconych regulatorach możemy stać ze standardowym mikrofonem SM58 metr za ustawionym na statywie EON-em i nie bać się sprzężenia, natomiast słyszalność jest przy tym bardzo dobra, zarówno pod względem głośności, jak i barwy. Jest to sytuacja optymalnego wysterowania i głośniej już zrobić się nie da, zatem jeślitrafi się nam „brzuchomówca”, niewiedzący, że mikrofon trzyma się przy ustach, nie obejdziemy się bez dodatkowego miksera. Równie dobre (a w niektórych przypadkach nawet lepsze) rezultaty uzyskałem również przy współpracy EON 615 z innymi mikrofonami. Można się zatem pokusić o stwierdzenie, że dobór takiej, a nie innej skali czułości wejściowej pomoże uchronić w wielu przypadkach mniej doświadczonego użytkownika przed uszkodzeniem słuchu, bądź głośników na skutek niekontrolowanego sprzężenia. Słowa pochwały należą się również za kulturę pracy limitera, który dość dyskretnie obchodzi się z sygnałem, nie wprowadzając zbyt radykalnych redukcji poziomu.  Podsumowanie Nowa seria EON600 została przez producenta prawie zupełnie przeprojektowana, co odzwierciedliło się zarówno w zastosowanych nowinkach technologicznych, jak i przełożyło na właściwości użytkowe. Depcząca po piętach konkurencja sprawia, że producenci nagłośnienia zaczynają coraz bardziej patrzeć na swoje produkty z perspektywy wygody użytkownika, co wyraźnie widać w przypadku modelu EON615. Zestaw ten, poza przyjemnym brzmieniem i spójną kierunkowością, charakteryzuje bardzo duża uniwersalność. Cieszy również, że w czasach powszechnego nadużywania dobrodziejstw techniki cyfrowej tutaj producent zadał sobie trud, aby pewne problemy rozwiązać w sposób akustyczny, tworząc produkt absolutnie unikalny w swojej klasie. Dla osób potrzebujących mniejszych zestawów przewidziano mniejsze modele, EON612 i EON610, przy czym w tym ostatnim nie było już konieczności stosowania korektora fazy, gdyż dziesięciocalowy głośnik, z uwagi na mniejszą średnicę, zawęża swoją dyspersję dopiero powyżej pasma pracy.   tekst i zdjęcia Przemysław Waszkiewicz Muzyka i Technologia

Tagi:

jbl